W nocy z czwartku na piątek Rumuńskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że przestrzeń powietrzna Rumunii została naruszona w wyniku rosyjskiego ataku na Ukrainę. W okręgu Tulcza, leżącym na południowym wschodzie kraju, odnaleziono szczątki drona, co wywołało poważne zaniepokojenie władz.

Pomimo tego, że w ostatnich 18 miesiącach zdarzenia związane z naruszeniem rumuńskiej przestrzeni powietrznej stały się niemal codziennością, ten incydent jest szczególnie niepokojący. Bombardowania ukraińskiej infrastruktury portowej nad Dunajem przez Rosję często wpływały bezpośrednio na bezpieczeństwo Rumunii.

Ministerstwo obrony Rumunii poinformowało również, że w odpowiedzi na sytuację, dwa myśliwce F-16 zostały wysłane do monitorowania przestrzeni powietrznej. Wyleciały one z 86. bazy lotniczej w Borcei o godz. 1:35 i powróciły po dwóch godzinach, zapewniając dodatkowe wsparcie w patrollingu regionu.

W okolicach wsi Plauru, zaledwie 30 km na północ od Tulczy, odnaleziono "ślady możliwego uderzenia drona". Teren został zabezpieczony, a śledztwo w sprawie potencjalnych zagrożeń trwa. Według informacji podawanych przez portal Ukrainska Prawda, w nocy Rosja zaatakowała infrastrukturę portową w Izmaile, w obwodzie odeskim, posługując się dronami.

Ukraińscy urzędnicy zapewnili, że nie odnotowano ofiar wśród ludności cywilnej, chociaż kilka budynków uległo uszkodzeniu. Plauru leży w bliskiej odległości od Izmaile, co może budzić obawy o dalsze ataki.

Eksperci oceniają, że naruszenia przestrzeni powietrznej Rumunii mogły stanowić próbę testowania reakcji NATO w regionie. Wzrost aktywności wojskowej Rosji w pobliżu granic państw członkowskich Sojuszu jest coraz bardziej alarmujący i zagraża stabilności wschodniej flanki NATO.

Czy to początek większego konfliktu? Rumunia musi zająć stanowisko wobec rosnących zagrożeń ze strony Rosji, a sytuacja w regionie wymaga uważnej obserwacji. W miarę jak napięcia rosną, sojusznicy powinni być gotowi do współpracy w celu zapewnienia bezpieczeństwa na kontynencie.