Przerwana tradycja: Nowy Rok 1979 bez skoków w Garmisch-Partenkirchen
2025-01-01
Autor: Marek
Turniej Czterech Skoczni zainaugurował swoje zmagania 30 grudnia 1978 roku w Oberstdorfie. Organizacja wydarzenia napotykała pierwsze trudności z powodu nieprzewidywalnych warunków atmosferycznych, w tym dodatnich temperatur i intensywnych opadów deszczu. Mimo wszystko, inauguracja odbyła się zgodnie z planem, a zwycięzcą pierwszego konkursu został Jurij Iwanow z ZSRR, który minimalnie wyprzedził Niemca Wschodniego, Jochena Danneberga.
Pierwszy dzień 1979 roku miał być kolejnym etapem w Garmisch-Partenkirchen, ale nieoczekiwana pogoda pokrzyżowała plany organizatorów. Silny wiatr oraz niemal całkowite oblodzenie najazdu sprawiły, że rywalizacja była niemożliwa. W rezultacie organizatorzy byli zmuszeni przełożyć zawody na 2 stycznia.
Decyzja o przełożeniu miała daleko idące konsekwencje. W dniu, kiedy miały się odbyć skoki, była to nieustawowa przerwa od pracy w Republice Federalnej Niemiec, co oznaczało, że na trybunach zasiadło znacznie mniej kibiców — około 10 tysięcy mniej niż zazwyczaj 1 stycznia. To z kolei przyczyniło się do finansowej klęski organizatorów.
Nie tylko organizatorzy zmierzyli się z problemami — potężne opady śniegu dotknęły niemal całe Niemcy, powodując całkowite zablokowanie dróg i kolei. Wiele miejscowości zostało odciętych od świata, a awarie sieci elektrycznej i telefonicznej dotknęły miliony ludzi. W Berlinie blisko 2,5 miliona mieszkańców zostało pozbawionych prądu, a łączna liczba ofiar wyniosła 17 osób, z ogromnymi stratami finansowymi przekraczającymi 140 milionów marek.
Prognozy na 2 stycznia w Garmisch-Partenkirchen wskazywały na pewną poprawę, jednak warunki nie były wystarczająco dobre. W tym dniu Norweg Per Bergerud dostarczył dodatkowych emocji, przewracając się w trakcie serii próbnej. Kiedy zdołano w końcu rozpocząć skoki, wiatr znów się nasilił, co opóźniło rywalizację o ponad dwie godziny.
Ostatecznie zawodnicy byli zmuszeni zmierzyć się jedynie z jedną, losową serią skoków. Czechosłowak Josef Samek, osiągając 101 metrów, nie tylko wygrał pierwszy i jedyny raz w swojej karierze w zawodach FIS, ale też ustanowił nowy rekord skoczni, przewyższając dotychczasowy rekord swojego rodaka, Jiriego Raski, o cztery metry.
Jednakże, ilustrując przypadkowość jego zwycięstwa, jego lokaty w pozostałych konkursach to 38., 34. i 14. miejsce. Drugie miejsce zdobył Jugosłowianin Bogdan Norcic, a trzecie Fin Pentti Kokkonen, który objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej, którego już nie oddał do końca. Zwycięzca z Oberstdorfu, Jurij Iwanow, w tej loteryjnej pogodzie zajął 56. miejsce.
Dla Polaków również był to dzień z mieszanymi uczuciami. Stanisław Bobak zajął 10. pozycję, Piotr Fijas był 17., a Stanisław Pawlusiak zamknął stawkę na 31. miejscu. Jednak to Fijas w ostatnich zawodach w Bischofshofen zdobył niespodziewanie trzecie miejsce, osiągając dystans 104 metrów, co z pewnością na zawsze zapisało się w historii polskiego skoków narciarskich.