Marsz Niepodległości, który odbył się 11 listopada, ponownie skupił uwagę mediów i polityków. Tym razem jednak kontekst polityczny był bardziej napięty niż kiedykolwiek wcześniej. Oprócz marszu, miały miejsce liczne uroczystości z udziałem najważniejszych przedstawicieli władz państwowych.

Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz mówił o przyszłości Polski: "Wielka Rzeczpospolita jest i będzie naszym udziałem, potrzebne są tylko dwie wartości – bezpieczeństwo i gospodarka. Polska silna, dobrze uzbrojona i zjednoczona wokół sprawy suwerenności i bezpieczeństwa to nasze wspólne narodowe zadanie." Premier Donald Tusk zaznaczył, że żyjemy w czasach, gdy niepodległość nie jest czymś oczywistym. Warto wspomnieć, że premier Tusk nie wziął udziału w obchodach z powodu "zabiegu medycznego", co wywołało spekulacje o swoim stanie zdrowia.

Podczas obchodów oprócz prezydenta Andrzeja Dudy, obecni byli również marszałek Sejmu Szymon Hołownia, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska oraz wicepremierzy. Prezydent Duda poruszył również kwestię bezpieczeństwa w kontekście wojny na Ukrainie, podkreślając, jak ważna jest współpraca międzynarodowa w dobie globalnych wyzwań.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości zapowiadali prezentację kandydata na prezydenta, jednak ogłoszenie to ostatecznie nie miało miejsca. Wicepremier Kaczyński zapewnił, że w najbliższych dniach PiS ogłosi swojego kandydata. PiS, w przeciwieństwie do lat ubiegłych, zapowiadał także swój udział w marszu, co pokazuje ich chęć do zjednoczenia obozu patriotycznego.

Z kolei Platforma Obywatelska, w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, zapowiedziała prywatyzację kandydata, który ma się wyłonić spośród duetu Radosław Sikorski i Rafał Trzaskowski. Obaj politycy intensywnie prowadzą kampanię. Cała sytuacja podkreśla, jak ważne będą nadchodzące wybory, które w dużej mierze zdecydują o przyszłości Polski oraz o tym, jak kraj dostosuje się do aktualnych wyzwań.