Kandydat na prezydenta RP, wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość, Szymon Nawrocki, w swojej najnowszej deklaracji postawił drażliwe pytanie o przyszłość Ukrainy w strukturach europejskich. W rozmowie z Polsat News zaznaczył, że w tej chwili nie widzi przeszkód, które mogłyby przyspieszyć jej akcesję do Unii Europejskiej oraz NATO.

Nawrocki podkreślił, że Polska przez lata udzielała wsparcia Ukrainie, zarówno w formie pomocy finansowej, jak i militarnej. "Polacy otworzyli swoje serca i portfele dla naszych ukraińskich przyjaciół. Jednakże oczekujemy wzajemności - mówił Nawrocki. Na uwagę zasługuje, że jego komentarze pojawiły się w kontekście kontrowersyjnych ustaleń dotyczących ekshumacji ciał ofiar, które zostały zainicjowane przez Radosława Sikorskiego i Andrija Sybiha.

Nawrocki skrytykował ten krok, określając go jako "niepotrzebny wyskok" ze strony Sikorskiego oraz sugerując, że cała sprawa jest jedynie ficją polityczną. "Mówimy o rzeczach, które są dla nas jako Polaków wyjątkowo ważne. Ekshumacje na Wołyniu powinny być naszym priorytetem. To tam zachowały się pamięci naszych przodków, które musimy ratować"- dodał.

Zaznaczył również, że jako prezydent RP będzie mógł wywierać nacisk na Ukrainę, aby jej rząd uznał polskie wysiłki i zainwestował w relacje partnerskie. "Oczekujemy od Ukrainy, że będzie gotowa podjąć kroki ku poprawie naszych relacji, w tym umożliwienie pochówku naszych bliskich" - stwierdził Nawrocki. Jego słowa mogą wywołać burzę w debacie na temat przyszłości politycznej Ukrainy i jej związków z Polską oraz zachodnimi strukturami.