Świat

"Musimy działać pierwsi!". Wstrząsające wieści z Moskwy

2024-09-23

Kreml zdaje sobie sprawę, że jego dotychczasowa taktyka zastraszania Zachodu za pomocą gróźb nuklearnych traci na skuteczności. Jak podaje "The Washington Post", Władimir Putin musi znaleźć nowe metody, by bronić swoich "czerwonych linii".

Rosyjski urzędnik, który postanowił pozostać anonimowy, zdradza, że "groźby nuklearne to przesada". Wskazuje, że istnieje już pewna odporność na takie oświadczenia, które tak naprawdę nikogo nie przerażają.

W Moskwie panuje przekonanie, że Zachód ignoruje wyznaczone przez Rosję czerwone linie, co zmusza Kreml do podjęcia bardziej zdecydowanych kroków, aby pokazać powagę swoich zamiarów. Zastanawiając się, jakie kroki może podjąć Rosja, analitycy zauważają, że użycie broni nuklearnej jest mało prawdopodobne. "Takie działanie wywołałoby niezadowolenie wśród partnerów Rosji na Globalnym Południu, a ponadto militarne skutki mogłyby okazać się niezadawalające".

Choć dyskusje na temat progu nuklearnego podkreślają zagrożenie eskalacją konfliktu, eksperci dostrzegają w tej sprawie wiele słabości ataków na infrastrukturę Wojsk Zachodnich. Zachód dysponuje bowiem szeroką globalną infrastrukturą militarną, co stwarza liczne możliwości strategiczne.

W oczy rzuca się także wyraźne niezdecydowanie Stanów Zjednoczonych w sprawie zniesienia zakazu uderzeń na terytorium Federacji Rosyjskiej. Z pewnością uspokoiło to Kreml, który spodziewa się, że ewentualne zezwolenia na ataki będą "bardzo ograniczone". Niemniej Putin wciąż znajduje się pod presją, aby w jakiś sposób zareagować, jeśli Kijów uzyska taką zgodę.

Siergiej Markow, związany z Kremlem analityk polityczny, sugeruje, że Rosja "będzie musiała eskalować" sytuację, ponieważ Zachód przestał się bać rosyjskich gróźb. Wskazuje, że w obliczu przewidywanych ataków na Moskwę, "to my musimy działać pierwsi". W jego wypowiedzi pojawiły się konkretne sugestie, w tym możliwość zamknięcia brytyjskiej ambasady w Moskwie oraz ataki na bazy lotnicze w Polsce i Rumunii, gdzie stacjonują myśliwce F-16.

Cała sytuacja wywołuje niepokój nie tylko w Moskwie, ale również na Zachodzie, gdzie analitycy obawiają się kolejnych kroków Kremla w kierunku eskalacji konfliktu. Co więcej, takie zachowanie Rosji budzi szereg pytań dotyczących przyszłych relacji międzynarodowych oraz stabilności w regionie.