Nauka

Metaforą Kanadyjskiej Polityki imigracyjnej jest... matematyka! Czy nadchodzi czas zmian?

2025-01-25

Autor: Jan

Demonstracja w Queen’s Park w Toronto, zorganizowana w Dniu Niepodległości Kanady 1 lipca, przyciągnęła kilkadziesiąt osób. Uczestnicy, wśród których przeważali biali Kanadyjczycy, niosąc flagi i transparenty, protestowali przeciwko "korporacyjnej masowej imigracji" oraz domagali się rezygnacji premiera Justina Trudeaua. Zaskakujące jest to, że wśród protestujących byli także imigranci i ich potomkowie, którzy wyrażali obawy o kanadyjskie wartości, które mogłyby być zagrożone przez niekontrolowaną imigrację.

Jedna z uczestniczek demonstracji, Iranka, która osiedliła się w Kanadzie około 2000 roku, podkreśliła, że czuje się zobowiązana do obrony wartości kanadyjskich. „Oczywiście potrzebujemy imigrantów, ale chcemy, aby integrowali się z naszym społeczeństwem” – powiedziała. Inny protestujący, pochodzenia arabskiego, podkreślił problem braku społecznej spójności, zauważając, że kanadyjska tożsamość staje się coraz mniej wyraźna.

Od lat Kanada była postrzegana jako jeden z najbardziej tolerancyjnych krajów na świecie, znanym z wielokulturowości, która stała się kluczowym elementem tożsamości narodowej. W ciągu ostatnich lat rząd kanadyjski promował otwartą politykę imigracyjną, co miało przyczynić się do wzrostu gospodarczego oraz wzbogacenia kultury.

Przyczyny sukcesu Kanady w integracji imigrantów można szukać w jej unikalnej geografii – graniczącej jedynie z USA – oraz elastycznym systemie imigracyjnym. Jednak wzrost liczby ludności, która obecnie wynosi około 41 milionów, w dużej mierze zawdzięcza imigracji, a problemem stały się wyzwania infrastrukturalne.

W miastach takich jak Toronto, Montreal czy Vancouver mieszkania stały się niedostępne dla przeciętnego Kanadyjczyka. Wzrost liczby uczniów w szkołach oraz niedobór personelu medycznego także stają się zauważalnymi problemami. Na te kwestię wpływ miały również czynniki takie jak inflacja oraz rosnące ceny energii po wojnie w Ukrainie.

Należy zauważyć, że coraz więcej Kanadyjczyków wyraża obawy odnośnie imigracji. Z sondaży wynika, że dwie trzecie społeczeństwa uważa, że kraj przyjmuje zbyt wielu imigrantów. To znacząca zmiana w porównaniu z poprzednimi latami, co pokazuje, że stosunek Kanadyjczyków do imigrantów uległ znacznemu ochłodzeniu.

W odpowiedzi na zmieniające się nastroje, rząd Trudeau zapowiedział ograniczenia w przyjmowaniu imigrantów, co miało na celu zrównoważenie potrzeb rynku pracy z wyzwaniami infrastrukturalnymi. Jednak te działania nie poprawiły notowań liberalnej partii, która zmaga się z malejącym poparciem. Trudeau, który stał na czołowej pozycji jako lider otwartej Kanady, już zakończył swoją kadencję w grudniu 2023 r.

W obliczu krytyki, nowe twarze w konserwatywnej partii, takie jak Pierre Poilievre, próbują znaleźć równowagę między potrzebą ograniczenia imigracji a utrzymaniem poparcia od imigrantów i ich potomków. Poilievre argumentuje, że „nie chodzi o imigrację, chodzi o matematykę.” Wzywa do połączenia liczby przyjmowanych imigrantów z nowo wybudowanymi mieszkaniami, co ma pomóc w rozwiązaniu kryzysu mieszkaniowego oraz innych problemów infrastrukturalnych.

W Kanadzie, gdzie imigranci stanowią duży odsetek społeczeństwa, każda zmiana polityki imigracyjnej będzie miała poważne konsekwencje – nie tylko dla gospodarki, ale także dla społecznej spójności i tożsamości narodowej. W trakcie gdy inne kraje mogą przyjmować skrajne postawy wobec imigracji, Kanada stoi przed wyzwaniem znalezienia bardziej zrównoważonego podejścia, które zaspokoić pragnienie otwartości na nowe kultury oraz jednocześnie uwzględni obawy rodaków.