Majka Jeżowska, jedna z najpopularniejszych artystek w Polsce, ujawnia wysokość swojej emerytury, która budzi nie tylko zdziwienie, ale także dyskusje na temat systemu emerytalnego w kraju.

Artystka, która zdobyła serca wielu Polaków dzięki utworom dla dzieci, takim jak "A ja wolę moją mamę" i "Wszystkie dzieci nasze są", od ponad 30 lat występuje na scenie. Co ciekawe, jej kariera rozpoczęła się w latach 80., więc niedawno osiągnęła wiek emerytalny. Choć wielu myśli, że po tak długiej karierze mogłaby cieszyć się dostatkiem, to rzeczywistość jaką przedstawia, jest zaskakująca.

Majka przyznała, że na jej konto z ZUS wpływa zaledwie niecały tysiąc złotych miesięcznie. "Wiedziałam, że dostanę taką emeryturę. Nie miałam etatowej pracy, jedynie niewielkie punkty emerytalne za urodzenie dziecka i studia", mówiła w wywiadzie. Mimo niskiej wysokości emerytury, artystka nie narzeka na swoje życie i pozostaje aktywna zawodowo, organizując koncerty.

Zaskakujące jest to, że w przeciwieństwie do wielu innych artystów, Majka zdecydowanie nie kwestionuje swojego losu. "Lubię życie, które prowadzę, i nie czuję się pokrzywdzona" – dodała, jednocześnie wskazując na nierówności w systemie emerytalnym, które dostrzega. Według niej, osoby pełniące krótkoterminowe funkcje w administracji publicznej często otrzymują znacznie wyższe emerytury niż ci, którzy przez lata ciężko pracowali.

Interesująco, niedawno na temat swoich emerytur wypowiadała się także Alicja Majewska, która przyznała, że jej świadczenie również wynosi niewiele ponad tysiąc złotych. Wydarzenia te stawiają pytania o system emerytalny w Polsce i sprawiedliwość wynagradzania osób, które przez dekady przyczyniły się do kultury.

Czasy się zmieniają, a artystki takie jak Majka Jeżowska pokazują, że mimo to można zachować pasję i pozytywne nastawienie. Jakie będą skutki tych ujawnień w kontekście przyszłych reform emerytalnych? To pytanie, które pozostaje otwarte.