Antarktyda, kontynent pełen tajemnic i niezwykłych zjawisk, może stać przed poważnym zagrożeniem. Pod gruba pokrywą lodową kryje się aż 130 wulkanów, które są obecnie uśpione, lecz zmiany klimatyczne mogą obudzić je z wulkanicznego snu. To nie jest drobny problem - skutki mogą być katastrofalne!

Nowe badania pokazują, że zmiany na Antarktydzie postępują w zastraszającym tempie. Naukowcy zauważyli, że roślinność, która jeszcze dekady temu była prawie nieobecna, obecnie zajmuje znacznie większe obszary. W ciągu ostatnich 35 lat obszar pokryty roślinnością na Półwyspie Antarktycznym wzrósł z 0,86 km² w 1986 roku do 11,95 km² w 2021 roku, co oznacza wzrost o ponad 1000%! Ta ekspansja jest najbardziej wyraźna w cieplejszych rejonach półwyspu.

Jednak to nie jedyne niepokojące zmiany. W przeszłości, między 12 a 7 tysiącami lat temu, w okresie deglacjacji, aktywność wulkaniczna w regionie wzrosła nawet do sześciu razy w porównaniu do normalnego poziomu. To zdarzenie miało miejsce w wyniku utraty lodu, co zmniejszyło nacisk na skorupę ziemską, ułatwiając magmie dotarcie do powierzchni.

Naukowcy ostrzegają, że obecne globalne ocieplenie może spowodować podobne zjawiska. Jeżeli pozostałe wulkany pod lodem obudzą się, mogłoby dojść do tzw. sprzężenia zwrotnego: erupcje wulkaniczne uwalniałyby ogromne ilości pyłu, co zmniejszyłoby zdolność lodu do odbijania promieni słonecznych, prowadząc do jeszcze szybszego topnienia lodowców.

Ekspertka z Fundacji „Odzyskaj Środowisko” podkreśla, że te procesy są nie tylko problemem lokalnym, ale mają daleko idące konsekwencje dla klimatu całej planety. Topniejące lodowce Antarktydy powodują podnoszenie się poziomu mórz, co zagraża przybrzeżnym miastom na całym świecie.

Czy nadciąga wulkaniczna katastrofa? Zdecydowanie warto być czujnym, bo przyszłość Antarktydy może zaważyć na losach całej Ziemi!