Kamil Stoch na krawędzi sukcesu, 50 metrów od czołówki! "Panie Boże, pomóż!"
2025-01-24
Autor: Magdalena
Na weekend Pucharu Świata w Oberstdorfie, pięciu polskich skoczków: Paweł Wąsek, Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł, Piotr Żyła i Kamil Stoch, stanęło do rywalizacji. W sobotnim konkursie indywidualnym na mamuciej skoczni (HS235) wszyscy mieli szansę na występ. Czwórka z nich uzyskała łatwy awans w piątkowych kwalifikacjach, ale Kamil Stoch musiał walczyć o swoje miejsce w zawodach.
Po swojej próbie na 171,5 metra znalazł się poza strefą awansu, jednak fatalny skok Killiana Peiera (152,5 m) pozwolił mu na dostanie się do konkursu. Wraz z Kevinem Bicknerem mogli już wówczas świętować pewność uczestnictwa. - Miałem spokojny sen - mówił trzykrotny mistrz olimpijski z Zębu.
W Oberstdorfie Kamil przyznał, że w kwalifikacjach czuł się nieco przyciśnięty, ale mimo trudności starał się utrzymać dobry humor. - Gdybym nie awansował, byłoby to dla mnie trudniejsze do zaakceptowania. Teraz mogę walczyć dalej - zaznaczył Stoch, dodając, że nie zamierzał odpuścić, nawet gdy skok nie był idealny.
Dziennikarza Europsortu zapytał o różnice między skoczniami dużymi a mamucimi. Stoch wskazał, że w obydwu przypadkach pojawiają się podobne błędy, lecz na mniejszych skoczniach ich skutki są mniej odczuwalne.
Warto dodać, że Kamil Stoch znany jest ze swojej determinacji i siły ducha, co potwierdził, przyznając, że każda rywalizacja to dla niego wyzwanie i szansa na rozwój. Dodatkowo, po sobotnim konkursie wszyscy kibice i eksperci zgodnie wskazują, że jego występ wzbudził wiele emocji i nadziei na kolejne sukcesy w nadchodzących zawodach.