Rozrywka

Jak Justyna Sieńczylło odnalazła siłę po stracie męża: "Nie da się żyć w ten sposób"

2025-01-26

Autor: Magdalena

Justyna Sieńczylło, aktorka i dyrektorka teatru, ponad dwa lata temu pochowała swojego męża, Emilianę Kamińskiego, który zmarł na raka płuc. Tragedia ta zmusiła ją do przewartościowania swojego życia. "Chciałam udowodnić, że jestem najlepszą żoną, kochanką, gospodynią, matką, aktorką i dyrektorką. Nie byłam - przyznaje.

Emilian Kamiński zmarł 26 grudnia 2022 roku, w otoczeniu rodziny. W swojej książce "Wojowniczki. Jak czule zawalczyć o siebie?" Justyna ujawnia, że po jego śmierci wiele spraw ją zaskoczyło. Kamiński ukrywał przed nią niektóre trudności związane z Teatrem Kamienica, o które obawiał się ją martwić.

Justyna mówi, że miała czas, aby przygotować się do najgorszego. "Dostaliśmy informację o jego śmiertelnej chorobie znacznie wcześniej. To nie był zawał serca - mogliśmy się jakoś do tego przygotować, formalnie również. Musiałam przejąć dowodzenie Teatrem Kamienica, więc czasem musimy ze synem Kajetanem podejmować trudne decyzje, sporo dorastał przez te lata."

Mąż Justyny pracował aż do ostatnich chwil swojego życia, co miało tragiczne konsekwencje dla jego zdrowia. "Stres związany z prowadzeniem teatru, ciężkości spraw sądowych... On siedem lat z tym walczył i zapłacił za to najwyższą cenę - podkreśla Justyna.

Dziś Justyna walczy o przyszłość teatru razem ze swoimi synami - Kajetanem i Cyprianem, starając się jednocześnie dbać o własne potrzeby. "Czasem po intensywnych dniach wyjeżdżam nad morze, wyciszam telefon, idę na koncert, spędzam czas z dobrym jedzeniem. Kiedyś bagatelizowałam własne potrzeby, teraz wiem, że to niemożliwe," zaznacza.

W wywiadzie z lutym 2024 roku Justyna opowiada, jak jej mąż do końca z ogromnym wdziękiem ukrywał swoją chorobę. "Emilian nie chciał, aby jego choroba była znana publicznie. Nie chciał wzbudzać litości. Czasami mdlał na próbach, ale zawsze twierdził, że to zmęczenie. Znajdował sposób, aby skupić się, a potem wychodził na scenę, grając bez wahania. Nikt się nie domyślał, że jest ciężko chory, a po przedstawieniu opadał z sił."

Justyna Sieńczylło, po trudnych przeżyciach, odnajduje nową siłę i planuje przyszłość - zarówno dla siebie, jak i dla swojego teatru, którego losy wciąż nie są pewne w obecnych czasach, gdy kultura zmaga się z wieloma kryzysami.