Świat

Gdzie trafiają nasze zużyte ubrania? Przerażające obrazy z serca Afryki

2024-09-26

Problem importu artykułów tekstylnych w Ghanie od lat narasta, efekt tego można zauważyć gołym okiem - zużyte ubrania zaśmiecają plaże, pływają w oceanach i rozkładają się w szkodliwy sposób dla środowiska. Najwięcej wyrzutów sumienia w tym zjawisku mogą mieć Brytyjczycy, którzy są głównymi eksporterami używanych ubrań do Ghany.

Modowy cmentarz

Importowane do Ghany ubrania nie trafiają od razu na wysypiska śmieci. Pierwszym przystankiem jest targ w Jamestown, znany jako Kantamanto, który jest jednym z największych miejsc sprzedaży używanej odzieży na świecie. Według raportu "The Guardian", aż 40 proc. towaru to śmieci.

Część ubrań nie znajduje właściciela, co skutkuje ich pozostawieniem na ulicach lub w okolicznych wioskach. Tego zjawiska przyglądają się międzynarodowe organizacje, takie jak The Or Foundation oraz Greenpeace Africa, które domagają się surowszych regulacji dotyczących importu tekstyliów do Ghany. Niepokojące jest to, że co tydzień na prowizoryczne wysypiska z targu Kantamanto trafia pół miliona sztuk odzieży.

Plaże w Ghanie toną w tonach śmieci i zużytych ubrań z Europy. Reporterka "The Guardian", Fleur Britten, dokumentując tę sytuację, zauważyła obecność ubrań znanych zachodnich marek, takich jak Next, Primark, czy adidas. Wiele z tych ubrań wykonanych jest z poliestru, co zwiększa ich negatywny wpływ na środowisko.

Podczas swojego spaceru po plaży, Brytyjka zebrała tony odzieżowych śmieci, a swoje doświadczenia opisała w "The Guardian". Widok zanieczyszczonych plaż, pokrytych warstwą starych ubrań, był szokujący. Zgromadzenie rozłożonych ubrań, które skutecznie zasłaniały piasek, to tragiczny widok. "Gdy opuszczaliśmy plażę, zobaczyliśmy, jak nasza praca miała wpływ na jej wygląd. Posprzątaliśmy zanieczyszczony fragment o wielkości boiska do siatkówki" - relacjonuje autorka.

Badania przeprowadzone przez Greenpeace wskazują, że 89 proc. tekstylnych odpadów w Ghanie zawiera ropopochodne włókna syntetyczne. Niestety, część z tych odpadów kończy również w oceanach, gdzie pod wodą gromadzą się torby, buty i inne elementy garderoby. Ekolodzy ostrzegają, że w przypadku silnych burz lub tsunami, te zanieczyszczenia mogą zostać wypchnięte dalej, doprowadzając do dalszego zaśmiecania wód.

Modowy kolonializm

Według The Or Foundation, Wielka Brytania ponosi największą odpowiedzialność za zjawisko, które ma miejsce w Ghanie. To właśnie z tego kraju pochodzi większość używanych ubrań, które tam trafiają. Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że sytuacja ta jest nową formą kolonializmu, gdzie zachodnie kraje próbują rozwiązać problem nadprodukcji i zagospodarowania odpadów kosztem mieszkańców Afryki.

Dla ekologów pojawia się kilka możliwości na rozwiązanie tego ogromnego problemu. Producenci powinni zredukować ilość wytwarzanych ubrań, a także zainteresować się ich życiem, nawet po tym, jak zostaną wyrzucone. Kluczowe byłoby również zmienienie postaw konsumentów, aby wybierali mniej odzieży nowej i korzystali z ofert z drugiej ręki.

Na horyzoncie pojawiają się innowacyjne rozwiązania. W najbliższej przyszłości możemy spodziewać się pralki, która będzie sama odczytywała metki, informując nas, w jaki sposób powinniśmy postępować z danym materiałem. To może zrewolucjonizować nasze podejście do mody i ochrony środowiska.