Gazprom grozi Europie 'zamarznięciem'. Kryzys gazowy uderza w przyjaciół Kremla!
2025-01-03
Autor: Andrzej
W obliczu narastającego kryzysu gazowego, mieszkańcy separatystycznej Republiki Naddniestrza otrzymali dramatyczne wskazówki, aby uszczelnić okna i zbierać się w jednym pomieszczeniu, z obawami o nadchodzące zimne noce. Od 1 stycznia Ukraina wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu, co doprowadziło do wyłączenia centralnego ogrzewania oraz ciepłej wody w tym regionie. Obecnie brak ciepła przewidziano na co najmniej 14 dni, co rodzi wielkie obawy wśród mieszkańców. Jak informują media, temperatury w Tyraspolu mogą spaść do -5 stopni Celsjusza.
Z perspektywy geopolitycznej, kryzys gazowy w Europie staje się głównym narzędziem szantażu ze strony Rosji. W przeszłości rosyjski gigant Gazprom zasugerował, że zima 2022 roku przyniesie chaos i chłód dla państw członkowskich Unii Europejskiej. Obecnie jednak, Rosja sama znalazła się w trudnej sytuacji, ponieważ straciła kluczowe szlaki transportowe gazu do Europy, zwłaszcza po zniszczeniu Nord Stream i zakończeniu umowy tranzytowej przez Ukrainę.
Rosjanie dostrzegają winę w Kijowie, jednak politycy ukraińscy zapowiadają, że ich celem jest zmniejszenie rosyjskiego wpływu gospodarczo-finansowego poprzez nieprzedłużanie umów na przesył. Ekspert ds. energetyki, Wojciech Jakóbik, zauważa, że Rosji pozostają jedynie dostawy gazociągiem przez Turcję i Bałkany, co nie może zastąpić tranzytu przez Ukrainę.
Ostatnie prorosyjskie kraje, takie jak Słowacja i Węgry, zaczynają odczuwać poważne skutki tej sytuacji. Ich rządy dotychczas inwestowały w rosyjski gaz, mimo że Unia Europejska planuje odcięcie się od rosyjskich surowców do 2027 roku. Wbrew temu trendowi, Słowacja twierdziła, że będzie kontynuować współpracę z Rosją, co zdobyło krytykę ekspertów.
W Moldawii i Naddniestrzu problemy są jeszcze poważniejsze. Odcięcie od tranzytu gazu doprowadziło do spadku produkcji energii w kluczowej elektrowni w regionie, co grozi brakiem prądu. Na szczęście, jak wskazuje analityk Kamil Całus, Moldawia zdołała na razie efektywnie zarządzać kryzysem dzięki importowi energii z Rumunii. 45 proc. energii pochodziło ze źródeł krajowych, z kolei 50 proc. importowano z Rumunii, w tym z energii jądrowej.
Wszystko wskazuje na to, że te nieprawidłowości w dostawach gazu to prawdopodobnie początek końca wpływów Gazpromu w Europie. W ostatnim roku firma straciła miliardy dolarów z powodu sankcji i utraty rynku. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jeśli Unia Europejska wprowadzi dalsze sankcje, gaz rosyjski może całkowicie zniknąć z europejskiego rynku. Co więcej, ekspert Wojciech Jakóbik zaznacza, że polityka gazowa może stać się kluczowym punktem dyskusji w przyszłych negocjacjach dotyczących pokoju w Ukrainie.
Rzecznik rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa, jednak nie zgadza się z tą oceną. Promując narrację, że Ukraina jest odpowiedzialna za kryzys, stwierdziła, że decyzje tego kraju mają negatywne skutki dla jakości życia obywateli w Europie, co ilustruje tragiczny mówiąc, że ofiarą tej 'drapieżnej strategii' są Niemcy.
Rozwój sytuacji będzie monitorowany z uwagą, a nadchodzące tygodnie mogą dostarczyć odpowiedzi na kluczowe pytania dotyczące przyszłości europejskich dostaw gazu i stabilności politycznej w regionie.