Wstrząsające wieści z siedziby Apple! Amerykański gigant technologiczny postanowił zapłacić aż 95 milionów dolarów w ramach ugody w sprawie naruszenia prywatności swoich użytkowników – informuje agencja Reuters. Wniosek w tej sprawie został złożony we wtorek (31 grudnia) w sądzie federalnym w Oakland w Kalifornii, a obecnie czeka na zatwierdzenie przez sędziego okręgowego Jeffreya White'a.

Skandal na skalę światową: Sprawa dotyczy zbiorowego pozwu związanego z aktywowanym głosowo asystentem Siri, wykorzystywanym nie tylko w iPhone'ach, ale także w innych urządzeniach Apple. Powodowie twierdzą, że aplikacja nielegalnie nagrywała ich rozmowy, co stanowi poważne naruszenie ich prywatności. W normalnych okolicznościach asystent Siri powinien reagować jedynie na komendę "Hej, Siri".

Sekretne nagrania rozmów: Zgodnie z informacjami opublikowanymi przez "The Guardian", sygnalista związany z Apple ujawnił, że asystent czasami mylił przypadkowe dźwięki z komendą aktywacyjną. W wyniku tego, firma miała uzyskać nagrania rozmów dotyczących poufnych kwestii, takich jak przestępstwa, dane medyczne, a nawet intymne relacje.

Reklamowa pułapka: Powodowie oskarżają Apple o to, że informacje zdobyte bez ich zgody były następnie udostępniane reklamodawcom. Ich podejrzenia wzbudziły reklamy, które pojawiały się wkrótce po ich prywatnych rozmowach. Dwie osoby zgłosiły, że po rozmowach o butach Air Jordan i restauracjach Olive Garden otrzymały reklamy związane z tymi markami. Inny użytkownik równie mocno podkreślił, że zaraz po rozmowie z lekarzem dostał ofertę dotyczącą zabiegu chirurgicznego.

Co dalej z Apple? Ta kontrowersyjna sprawa może wpłynąć na daleko idące zmiany w polityce prywatności firmy, która niegdyś uważana była za bastion ochrony danych swoich użytkowników. Czy Apple uda się odbudować zaufanie swoich klientów, czy może czekają nas dalsze skandale i gigantyczne odszkodowania? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, a użytkownicy z niecierpliwością czekają na rozwój wydarzeń.