W odpowiedzi na tragiczny wypadek, który miał miejsce w piątek na przejściu dla pieszych przy ulicy Jana Kazimierza w Warszawie, rząd zdecydował się na wprowadzenie drastycznych zmian w przepisach dotyczących kierowców. Do zdarzenia doszło, gdy kierowca busa potrącił 14-letniego chłopca i oddalił się z miejsca wypadku, nie udzielając mu pomocy. Niestety, chłopiec zmarł w szpitalu na skutek odniesionych obrażeń.

Sprawca, 43-letni mężczyzna, został zatrzymany w sobotę i okazało się, że miał wcześniej zakaz prowadzenia pojazdów nałożony przez sąd, który obowiązywał przez trzy lata. Mimo tego, zdecydował się na prowadzenie pojazdu, co wzbudza ogromne kontrowersje i obawy dotyczące bezpieczeństwa na drogach.

Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha w programie Polsat News stwierdził, że jest to objaw systemowego problemu wśród tej kategorii kierowców, dodając, że rząd był świadomy tego problemu już od dłuższego czasu i podjął działania w celu jego rozwiązania. „Nadal mamy do czynienia z przypadkami, gdzie kierowcy, mimo zakazów, wsiadają za kierownicę, co jest skandaliczne” – mówił Myrcha.

Nowe przepisy mają na celu nie tylko surowe karanie sprawców, ale również odstraszanie innych potencjalnych przestępców drogowych przed łamaniem prawa. Wśród proponowanych zmian są kary więzienia powyżej 20 lat dla osób, które spowodują śmiertelny wypadek będąc na zakazie i uciekną z miejsca zdarzenia. Dodatkowo, kierowcy tacy będą mieli nałożony dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów oraz obowiązek zapłaty wysokiej grzywny, a także przepadek ich pojazdu.

Jak informuje wiceminister, „przypadków kierowców z wieloma zakazami na pewno przybywa”. W związku z tym, nowe prawo uniemożliwi nakładanie kolejnych zakazów jednocześnie, a każdy następny będzie musiał wynikać z wcześniejszych naruszeń.

Czy te zmiany w polskim prawodawstwie wystarczą, aby radykalnie ograniczyć liczbę wypadków drogowych? Jak społeczeństwo zareaguje na zaostrzenie przepisów? Tego dowiemy się w najbliższej przyszłości!