Amerykańska polityka już nie raz rysowała niecodzienne scenariusze, ale reakcja niemieckiego tłumacza podczas ceremonii zaprzysiężenia Donalda Trumpa na prezydenta USA zaskoczyła wielu widzów. W trakcie relacji na antenie telewizji publicznej Phoenix, w momencie gdy Trump wygłaszał swoje wystąpienie do zwolenników, nagle usłyszano: "Powiedz, jak długo jeszcze chcecie puszczać to g*wno?". To nagłe wyznanie tłumacza wzbudziło konsternację i śmiech wśród widzów.

Niemiecki nadawca szybko wyjaśnił, że doszło do "awarii technicznej" w komunikacji między tłumaczem a reżyserem, zapewniając, że nie odzwierciedla to opinii stacji. "Tłumacze pracują w bardzo wymagających warunkach, szczególnie podczas wielkich wydarzeń międzynarodowych, gdzie każda minuta ma znaczenie" - dodał przedstawiciel Phoenix, zaznaczając, że z reguły wszystko przebiega bez problemów. Jednak sytuacja, z którą mieli do czynienia przy zaprzysiężeniu Trumpa, przypomniała wszystkim, że presja jest ogromna.

Również wśród widzów rozgorzała dyskusja na temat roli tłumaczy w takich momentach historycznych. Co więcej, niektórzy internauci zaczęli spekulować, czy tłumaczenie było wynikiem zmęczenia, czy też odzwierciedleniem osobistych odczuć tłumacza względem prezydenta.

To wydarzenie podkreśla, jak emocjonalnie obciążone są takie ceremonie i jak wielka odpowiedzialność spoczywa na osobach zajmujących się tłumaczeniem. W obliczu kontrowersyjnych postaci politycznych, takich jak Trump, siła przekazu i sposób, w jaki słowa są interpretowane, mogą mieć ogromne znaczenie dla opinii publicznej.