W stanie Nevada, uznawanym za kluczowy dla wyniku tegorocznych wyborów prezydenckich w USA, pojawiły się poważne kłopoty związane z weryfikacją podpisów na kartach do głosowania. To właśnie tutaj Donald Trump i Kamala Harris mogą stoczyć zaciętą rywalizację o sześć głosów elektorskich, które mogą zdecydować o przyszłości kraju.

Jednakże, w wyniku problemów z młodymi wyborcami, sytuacja nie wygląda dobrze. Sekretarz stanu Francisco Aguilar ujawnił, że wielu młodych wyborców nie wie, jak poprawnie złożyć swój podpis na karcie wyborczej. "Odkryliśmy, że młodzi ludzie żyją w dobie cyfrowej, gdzie rzadko używają ręcznych podpisów. To prowadzi do licznych nieścisłości" — powiedział Aguilar w rozmowie z CNN.

W ciągu ostatnich dni w hrabstwie Clark zostało zidentyfikowanych ponad 11 tysięcy kart do głosowania, które nie mogą być uwzględnione ze względu na niezgodność podpisów. Władze stanowe intensywnie pracują nad skontaktowaniem się z młodymi głosującymi, aby potwierdzić ich tożsamość i umożliwić im poprawienie błędów na kartach.

Aguilar podkreślił: "To krytyczny moment. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby dotrzeć do wyborców i upewnić się, że ich głosy będą policzone. Nie możemy pozwolić, aby ich brak zrozumienia procesu wyborczego zaszkodził demokracji".

Dzięki tym działaniom władze mają nadzieję zwiększyć frekwencję wyborczą wśród młodych ludzi, którzy są jednym z najważniejszych elektoratów. Wybory prezydenckie w USA wymagają zdobycia przynajmniej 270 głosów elektorskich. Z najnowszych danych wynika, że Donald Trump aktualnie prowadzi nad Kamalą Harris, co jeszcze bardziej zwiększa wagę sytuacji w Nevadzie.

Jak potoczą się wydarzenia w tym kluczowym stanie? Czy młodzi wyborcy zdołają naprawić swoje karty przed zakończeniem głosowania? To pytania, na które odpowiedzi poznamy już niebawem!