Sport

Trela: Osiem resetów w pięć lat. Wisła Królewskiego, czyli słowa, nie czyny

2024-09-25

Gdyby list Jarosława Królewskiego, obecnego prezesa Wisły Kraków, do społeczności klubu powstał pięć lat temu, można by go uznać za początek ambitnego projektu. Po pięciu latach jego prezydencji, w tym dwóch samodzielnych kadencjach, trudno jest jednak traktować go inaczej niż zbiory obejmujących puste deklaracje. Bo jak mówi przysłowie, „słowa to nie czyny.”

Królewski miał szansę na zbudowanie mocnego fundamentu klubu, a jego początkowe założenia przypominały wizje innych, udanych projektów, takich jak Brentford czy Midtjylland. Mógł być liderem, który poprowadzi Wisłę ku nowej erze, z nowoczesnym podejściem do futbolu, które od lat przyciąga coraz większą rzeszę fanów na całym świecie.

Jednakże z roku na rok, frustracja wśród kibiców, ekspertów i samych piłkarzy rośnie. Zamiast innowacji i rozwoju, widzimy ciągłe zmiany trenerskie oraz niepewność w klubowych strukturach. Siłę niewystarczającą do podejmowania konkretnych, przemyślanych decyzji. Wydaje się, że Królewski nie potrafił wprowadzić prawdziwej zmiany, a powtarzające się „resety”, które miały być panaceum na złe wyniki, stały się powodem do żartów.

Kiedy po pięciu latach na czoło wychodzą słowa o konieczności gruntownej reformy klubu oraz przebudowy, pozostaje niewyjaśnione, dlaczego tak kluczowe zmiany nie zostały wprowadzone wcześniej. Jak to możliwe, że Królewski, który miał wizję, przez długi czas zamiast działać, tylko snuł plany, nie wdrożył ich w życie?

Młodsze pokolenia piłkarzy, które pragną się rozwijać i, być może, w przyszłości osiągnąć sukcesy również na arenie międzynarodowej, zasługują na wsparcie i otwartość ze strony zarządu. Obecna sytuacja w Wisły przypomina karykaturę futbolowej rzeczywistości, z pozoru atrakcyjną, ale nie mającą podstaw, by stać się rzeczywiście konkurencyjną i inspirującą dla innych.

Kiedy w 2019 roku Królewski przejmował stery, byłem pełen nadziei. Wierzyłem, że potrafi odbudować klub z wieloletnimi tradycjami, który w przeszłości odnosił duże sukcesy. Akcja ratunkowa dla Wisły z pomocą Królewskiego wydawała się być strzałem w dziesiątkę, ale z każdym kolejnym rokiem, nawet po pozornie udanych ruchach transferowych, brakowało kluczowych działań, które mogłyby przynieść prawdziwy skok jakości. Zamiast budować na solidnych podstawach, każdy reset nikł w morzu nieporozumień.

Obecna sytuacja nie tylko zagraża przyszłości klubu, ale także powinnością wobec lojalnych kibiców, miłośników Białej Gwiazdy, którzy z zapałem odwiedzają stadion. Warto zadać sobie pytanie, czy na końcu Królewski potrafi stworzyć klub, którego ambicją będzie nie tylko awans, ale prawdziwy powrót na szczyt polskiego futbolu? Czy mityczna „wizja polskiego Brentford” przestanie być jedynie utopijnym hasłem, a uczyni klub znaczącym, ambitnym graczem w Ekstraklasie?

Pytania te wciąż pozostają bez odpowiedzi, a czas, w którym Królewski kolekcjonuje „resetowe” momenty, zdaje się przyspieszać. Na nadchodzący sezon wszyscy w Krakowie czekają z niepokojem, licząc na to, że Królewski nie powtórzy wydocznej historii nieudanych prób, ale w końcu zaprezentuje nam prawdziwe oblicze Wisły Kraków. Wisły, gdzie czyny mówią głośniej od słów.