"To nie migracja, to matematyka". Czy Kanada skręca w prawo?
2025-01-23
Autor: Katarzyna
Młody mężczyzna w jasnej kamizelce opowiada o swoich wyborach politycznych. "Głosowałem na Trudeau. Chciałem, żeby marihuana była legalna, i przynajmniej jedną obietnicę spełnił. Ale czasy są trudne – wszyscy mamy dość tego, co robi nasz rząd" – mówi, wskazując na problem zbyt dużej liczby imigrantów. To niezbyt popularne przekonanie, jednak coraz więcej Kanadyjczyków myśli podobnie.
Na manifestacji w Toronto można było usłyszeć głosy zarówno zwolenników, jak i przeciwników obecnej polityki migracyjnej. Uczestnicy, głównie biali, protestowali z transparentami domagającymi się zakończenia "korporacyjnej masowej imigracji". Wśród nich pojawiły się również osoby pochodzenia imigranckiego, które podkreślały, że Kanada powinna przyjmować tylko tych, którzy są gotowi zintegrować się z kanadyjskim społeczeństwem.
Iranka, która emigrowała do Kanady, podkreśliła, że przybyli do Kanady powinni prezentować wartości tego kraju, a przeciwnicy chwiejnej polityki rządu wyrażali swoje zdanie na temat coraz większych zjawisk rasizmu i braku wspólnej tożsamości.
Trudne czasy dla Kanady
Choć Kanada przez lata uchodziła za wzór wielokulturowości, ostatnie zmiany w profilu imigracyjnym mogą podważać ten mit. Krótkofalowe efekty polityki imigracyjnej mogą prowadzić do kryzysu mieszkaniowego oraz braku personelu w służbie zdrowia, co spotkało się z coraz większym niezadowoleniem społecznym. Kanadyjczycy zauważają, że ceny mieszkań w miastach takich jak Toronto czy Vancouver stały się niezwykle wysokie, co stawia znaczną część społeczeństwa w trudnej sytuacji.
Trudeau, który przez wiele lat był gwiazdą na arenie międzynarodowej, obiecywał otwarte drzwi dla uchodźców, a jego administracja zyskała uprzednio na wzroście liczby imigrantów. Jednak w obliczu rosnących kontrowersji oraz niepokojów społecznych, rząd postanowił zmienić swoje podejście i ograniczyć liczbę przyjmowanych imigrantów. W ostatnich miesiącach rzecznicy rządu musieli zmierzyć się z krytyką zarówno z prawej ręki, jak i ze strony lewicy, która alarmuje o wzrastającym poziomie rasizmu w kraju.
Z perspektywy historii, Kanada uważana była za wzór tolerancji, gdzie różnorodność kulturowa była kluczem do sukcesu. Jednak, jak zauważa ekspert Tomasz Soroka, obecna sytuacja może zmieniać ten krajobraz, a rywalizująca prawica mogłaby podjąć bardziej drastyczne kroki.
Zmiany nastrojów dotyczące imigracji mogą wpływać na przyszłość polityczną Kanady. W badaniach przeprowadzonych przez Leger Poll, zdecydowana większość społeczeństwa zaczyna się martwić o nadmiar przybyszów, zaledwie kilka lat temu nieodczuwalnych. Zapowiedziane przez rząd ograniczenia mają na celu przywrócenie równowagi w kwestii napływu imigrantów i dostęp do odpowiednich usług publicznych. Jednak teraz, w obliczu zbliżających się wyborów, Trudeau musiał ogłosić swoją rezygnację.
Tymczasem jego potencjalny następca, Pierre Poilievre, przyjmuje bardziej pragmatyczne podejście. "Nie chodzi o imigrację, chodzi o matematykę" – ogłasza. Odwołując się do frustracji obywateli, niewątpliwie koncentruje się na problemach infrastrukturalnych, jednocześnie starając się nie alienować wyborców pochodzenia imigranckiego. "Potrzebujemy imigrantów, ale musimy zbudować odpowiednią infrastrukturę, aby znosić takie liczby" - podkreśla. Jak na razie, nie ma jasnej odpowiedzi na to, w którą stronę podąży Kanada w zakresie polityki migracyjnej.