W ubiegły piątek Hubert Hurkacz doświadczył bolesnej porażki w walce o awans do ćwierćfinału turnieju ATP 500 w Tokio. Polski tenisista musiał uznać wyższość Jacka Drapera, który wygrał mecz 6:4, 6:4. Po meczu Hurkacz wydał zaskakujący komunikat, który zszokował jego fanów.

Hubert ogłosił, że rezygnuje z udziału w nadchodzących zawodach ATP Masters 1000 w Szanghaju, gdzie miał bronić tytułu wywalczonego w zeszłym roku w finale z Andriejem Rublowem. W swoim oświadczeniu zwrócił uwagę, że powrót na kort po kontuzji oraz operacji nie przebiega tak, jakby oczekiwał. "Nie jestem w stanie grać na 100% swoich możliwości. Nie zamierzam tylko uczestniczyć w turniejach; chcę rywalizować o zwycięstwa w finałach" – powiedział Hurkacz, dodając, że zamierza skupić się na rehabilitacji oraz poprawie swojej formy fizycznej.

Tymczasem w tle Hurkacz nie tylko koncentruje się na zdrowiu, ale także prowadzi rozmowy na temat zatrudnienia nowego trenera po zakończeniu współpracy z Craigiem Boytonem. Tenisista i jego zespół rozważają różne opcje, a zdobycze nowe informacje na temat możliwych kandydatów.

Wśród potencjalnych następców Boytona wymienia się takie nazwiska jak Goran Ivanisević, Ivan Ljubičić, Juan Martin del Potro oraz Brad Gilbert. Ostatni z wymienionych jest zachwycający, szczególnie biorąc pod uwagę jego doświadczenie w pracy z wieloma gwiazdami tenisa, takimi jak Andre Agassi, Andy Murray czy Cori "Coco" Gauff.

Nie można także zapominać, że Hurkacz ma przed sobą wyzwanie, będąc jednym z niewielu polskich tenisistów, którzy zdobyli tytuł wielkoszlemowy w deblu. Z pewnością jego następna decyzja dotycząca trenera będzie kluczowa dla przyszłych sukcesów na kortach.

Hubert Hurkacz jest nie tylko utalentowanym zawodnikiem, ale także osobą, która inspiruje wielu młodych sportowców w Polsce. Jego determinacja i chęć powrotu do formy pokazują, jak wielka jest jego pasja do tenisa. Czy nowa współpraca z trenerem przyniesie oczekiwane rezultaty? Czas pokaże.