Państwowe Biuro Śledcze prowadzi dochodzenie na podstawie poważnych zarzutów dotyczących nadużycia władzy oraz dezercji w ukraińskiej brygadzie, która wróciła z Francji po przeszkoleniu 2300 z 4500 żołnierzy. O tym informuje Tetiana Sapian, rzeczniczka prasowa DBR, cytowana przez AFP.

Jak wskazuje znany ukraiński dziennikarz śledczy Jurij Butusow, od momentu powrotu brygady na Ukrainę, około 1700 żołnierzy zdezerterowało, z czego większość uczyniła to przed wyjazdem na front, a pięćdziesięciu w trakcie szkolenia we Francji. Butusow w swoim obszernym wpisie na Facebooku oskarżył ukraińskie dowództwo wojskowe o to, że nie przeprowadziło właściwego wstępnego szkolenia dla tej jednostki, co doprowadziło do „chaotycznej organizacji” całego przedsięwzięcia.

Brygada, znana jako brygada im. Anny Kijowskiej, została ostatecznie wysłana do Pokrowska, jednego z najcięższych rejonów frontowych w Donbasie. Dowódca brygady oraz kilku jego podwładnych zostali zwolnieni z obowiązków w związku z niezadowalającymi wynikami. Wskazano również, że jednostka nie była odpowiednio wyposażona w drony czy sprzęt do zakłócania łączności elektronicznej, co w obecnych warunkach wojenno-rytualnych jest absolutnie niezbędne.

Butusow podkreślił, że przez nieodpowiednie podejście do bezpieczeństwa żołnierzy, brygada poniosła znaczące straty już w pierwszych dniach walk. Reakcja rzeczniczki DBR na te poważne oskarżenia była ostrożna – stwierdzono, że śledztwo trwa i na wyniki jest jeszcze za wcześnie.

Sytuacja w brygadzie im. Anny Kijowskiej zyskała na powadze, wręcz alarmując niektóre osoby w ukraińskim parlamencie, w tym Mariannę Bezugłą, która określiła ją mianem „brygady zombie”, sugerując, że została ona utworzona głównie w celach „reklamowych”.

Czyżby Ukraina znowu stanęła w obliczu poważnych problemów wewnętrznych w trakcie konfliktu? Czy sytuacja w ukraińskich jednostkach wojskowych zasługuje na pilną rewizję? W tej chwili wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi.