Kraj

Sensacja w Polskim Sądzie: "To po prostu Żenada!" – Muszyński obala zarzuty Zolla

2024-12-29

Autor: Jan

Prof. Andrzej Zoll wyraził zaniepokojenie, wskazując na "bardzo poważny kryzys konstytucyjny" w Polsce, sugerując, że prezydent mógłby ponieść odpowiedzialność karną za brak podpisu pod nowelizacją ustawy zgodnej z konstytucją. Te uwagi padły w kontekście zamieszania dotyczącego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która będzie orzekać o ważności wyborów prezydenckich.

W odpowiedzi na słowa Zolla, sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Mariusz Muszyński zdecydowanie nie zgodził się z byłym prezesem TK. Publikując swoje przemyślenia na blogu, zwrócił uwagę, że prezydent nie jest zobowiązany do podpisania każdej ustawy, o ile jego weto nie zostanie obalone przez Sejm.

"Prof. Zoll stwierdził, że prezydent ma obowiązek podpisać ustawę. Mówił to w kontekście nowelizacji ustawy o SN, a wydaje się, że stara się wywrzeć presję na prezydenta, twierdząc, że może on odpowiadać przed Trybunałem Stanu albo nawet karnie, jeśli odmówi podpisania ustawy rzekomo przywracającej zgodność z Konstytucją," napisał Muszyński.

Ekspert zaznaczył, że brak podpisu to prerogatywa prezydenta, który może odmówić podpisania każdej ustawy z różnych powodów, nawet takich, które nie mają związku z jej treścią.

Wśród argumentów Muszyńskiego pojawiła się także kwestia braku wyroków Trybunału Konstytucyjnego stwierdzających niekonstytucyjność jakichkolwiek przepisów dotyczących SN. Podkreślił, że to, co mówi Zoll, jest niezgodne z rzeczywistością prawną – przywołał wyroki, które potwierdzają konstytucyjność niektórych przepisów ustawy o SN.

"Te wypowiedzi to po prostu żenada! Trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny. Zoll najwyraźniej tego nie wie. Jego długotrwała obecność w debacie publicznej tylko pokazuje, jak bardzo został przereklamowany," skomentował Muszyński.

W świetle tych wydarzeń, wielkie zainteresowanie wzbudza rola prezydenta w procesie legislacyjnym oraz jego wpływ na kształtowanie polskiego porządku prawnego. Czy Polska rzeczywiście stoi na krawędzi kryzysu konstytucyjnego, czy może to tylko gra politycznych interesów? Pozostaje nam obserwować rozwój wydarzeń.