Pijany żołnierz ostrzelał samochód. Wniosek o areszt złożony
2025-01-02
Autor: Tomasz
25-letni żołnierz 18. Dywizji Zmechanizowanej, pełniący służbę w rejonie granicy z Białorusią, nieoczekiwanie oddalił się z obozowiska w Mielniku, zabierając ze sobą broń służbową. W minioną środę, w trakcie obowiązków patrolowych, zatrzymał osobowy samochód, w którym podróżowały dwie osoby – ojciec z nastoletnią córką – a następnie zaczął strzelać w ich kierunku.
Żołnierz, będąc w stanie nietrzeźwości, oddał w sumie co najmniej 65 strzałów, trafiając m.in. w puste siedzenie pasażera. Cała sytuacja miała miejsce około godziny 19. Prokuratura poinformowała, że żołnierz był pod wpływem blisko dwóch promili alkoholu. Po oddaniu strzałów, mężczyzna ukrył się w pobliskim lesie, gdzie został odnaleziony i zatrzymany przez funkcjonariuszy z grupy zadaniowej w Mielniku.
Zarówno ojciec, jak i jego córka nie doznali obrażeń, choć dziewczyna w panice uciekła z samochodu w momencie, gdy ojciec próbował uciec przed agresywnym żołnierzem. Świadkowie opisali sytuację jako dramatyczną; ojciec, przestraszony, starał się uniknąć niebezpieczeństwa.
Podczas przesłuchania, podejrzany przyznał się do użycia broni, tłumacząc, że jego działania miały na celu tylko przestraszenie ofiar. Prokuratura jednak bardzo poważnie traktuje te wydarzenia, a żołnierz usłyszał zarzuty po wytrzeżwieniu.
W związku z tym incydentem, żołnierz został zawieszony w służbie, a dalsze kroki prawne oraz możliwe wydalenie z armii są już w toku. Prokuratura wystąpiła o tymczasowy areszt, a sprawa zostanie rozpatrzona przez Wojskowy Sąd Garnizonowy w Olsztynie w najbliższy piątek.
Wiceszef MON Władysław Kosiniak-Kamysz skrytykował zachowanie żołnierza, stwierdzając, że nie ma miejsca na takie bandyckie zachowania w armii. Dodał, że ta sytuacja kładzie cień na ciężką pracę żołnierzy zabezpieczających granicę. Poinformowano również, że ofiary zdarzenia będą objęte stałą opieką psychologiczną, co podkreśla odpowiedzialność armii w sytuacjach kryzysowych.