Gdy Laura Siegemund zadebiutowała w profesjonalnym tenisie 6 kwietnia 2002 roku, Diana Sznajder nie była nawet na świecie. Ta niemiecka zawodniczka, mimo upływu lat, wciąż zachwyca na korcie, łącząc siły w różnych specjalnościach.

Siegemund, 37-letnia, utalentowana tenisistka, do tej pory zdobyła tytuł w Nottingham, dotarła do finału w Adelajdzie i półfinału w Dosze. Szczególnie pamiętne są jej występy na Wimbledonie, gdzie pokonała Madison Keys i niemal wyeliminowała Arynę Sabalenkę z turnieju. Z kolei na Australian Open, to ona pozbawiła możliwości dalszej gry Qinwen Zheng.

Jednakże nikt nie spodziewał się, że Siegemund wygra z rozstawioną na US Open z numerem 20, Dianą Sznajder. 21-letnia Rosjanka, świeżo po zwycięstwie w WTA 500 w Monterrey, tylko o kilka pozycji niższa w rankingu, zdawała się faworytką.

Mecz był emocjonujący, tym bardziej, że wielu polskich kibiców liczyło na potencjalne starcie Sznajder z Igą Świątek w IV rundzie. Sznajder, znana z siły, miała pewne problemy z bardziej kreatywnymi graczami, takimi jak Siegemund.

Rosjanka zaczęła z impetem, przełamując Niemkę i na chwilę prowadząc 4:2. Jednak Siegemund z impetem odwróciła losy seta, po trzech wygranych gemach objęła prowadzenie w tie-breaku, a po 55 minutach wygrała 7:6 (3).

W drugim secie Sznajder prowadziła już 5:1, co zdawało się przytłaczające dla niemieckiej zawodniczki. Rosjanka miała szansę na wytrącenie Niemki z równowagi, ale to Siegemund wykazała się większym sprytem w kluczowych momentach.

W decydującej partii, po początkowej przewadze Sznajder, to Siegemund znów zaskoczyła. Po dramatycznych wymianach, gdzie obie zawodniczki walczyły o każdy punkt, Siegemund znalazła w sobie dodatkowe siły, by odwrócić wynik na swoją korzyść. Z determinacją i świetną grą przy siatce, Niemka zakończyła mecz triumfalnie, wrzucając ręce w górę w geście radości!

Jej wygrana jest dowodem na to, że wiek to tylko liczba, a pasja i umiejętności mogą przetrwać próbę czasu!