Nie daj się ogolić! "Kleks i wynalazek Filipa Golarza" znowu rozczarowuje [RECENZJA]
2025-01-11
Autor: Michał
Film "Kleks i wynalazek Filipa Golarza" to kontynuacja przygód znanego z pierwszej części Ambrożego Kleksem (Tomasz Kot) i jego niezwykłej Akademii. Pomimo nadziei związanych z nowym semestrem, historia nie przynosi ze sobą nowego blasku i oryginalności. Szpak Mateusz (Sebastian Stankiewicz) oraz Ada Niezgódka (Antonina Litwiniak) z niepokojem czekają na przyjęcie swojego bionicznego kolegi, Alberta (Konrad Repiński). W międzyczasie, podczas przeglądu androida, profesor odkrywa tajemniczy symbol, który może zdradzić odpowiedzi na pytania dotyczące przeszłości jego towarzyszy, w tym wykluczonego Filipa (Janusz Chabior).
Film rysuje mroczny obraz kontynuowania serii, w której odbiorcy mieli nadzieję na rozwinięcie znanej opowieści. Niestety, obrazek, który wyłania się z tej produkcji, jest równie nieudolny jak w pierwszej części. Maciej Kawulski ponownie nie wykorzystuje potencjału oryginalnego dzieła, którego animowana wersja miała swój urok i magię. Zamiast tego, "Kleks i wynalazek Filipa Golarza" pozwala na bezrefleksyjne przeżywanie prostych gagów i bezsensownych skeczy, które nie wzbogacają opowiadanej historii.
Często można odnieść wrażenie, że historia została napisane na kolanie, ograniczając się do zaledwie trzech głównych rozdziałów. W rezultacie twórcy zredukowali fabułę do najmniej wymagających zwrotów akcji, przez co film traci na dynamice i napięciu. Widzowie mogą odczuwać znużenie podczas seansu, które potęguje naiwność scenariusza i braki w oryginalności.
Kolejnym problemem filmu jest osłabienie postaci. Ambroży Klek, pierwotnie charyzmatyczny i pełen energii, staje się jedynie cieniem samego siebie. Momentami zachowuje się jak ekscentryk, co w filmie przekształca się w żenujące momenty komediowe, mające na celu rozbawić, lecz w rzeczywistości tylko zniechęcające widza.
W filmie pojawiają się także występy znanych artystów, takich jak Monika Brodka i Katarzyna Nosowska, jednak ich szanse na zaprezentowanie pełni talentu są znacznie ograniczone. Brodka, mimo swojego talentu, ma zaledwie epizodyczną rolę, co można uznać za marnotrawstwo. Nosowska w swoim występie wyróżnia się, ukazując swoją charyzmę, jednak nawet jej występ nie ratuje filmowego marazmu.
Podsumowując, "Kleks i wynalazek Filipa Golarza" przynosi widzom kolejną porcję nudy, siać niepewność co do przyszłości serii. Brak innowacyjnych pomysłów, niewłaściwie poprowadzone postaci oraz płytka fabuła sprawiają, że film staje się zwykłą stratą czasu. Ocena: 4/10.