Nauka

NASA uratowała Voyagera 1: Oto, co musiało się wydarzyć!

2024-09-19

Inżynierowie NASA przez wiele miesięcy pracowali nad wyzwaniem, które miało na celu uratowanie Voyagera 1, najdalej oddalonej od Ziemi sondy kosmicznej. Gdy sonda została wystrzelona w 1977 roku, nikt nie przewidywał, że będzie działać przez ponad cztery dekady! Zespół inżynierów zmagał się z problemem, który mógł zakończyć misję - zatkany system paliwowy silników.

Voyager 1 od dłuższego czasu zmaga się z zablokowanymi rurkami w silnikach. Problem ten jest poważny, ponieważ niesprawne silniki uniemożliwiają utrzymanie trajektorii lotu, co jest kluczowe dla komunikacji z Ziemią. Gdy sonda nie jest prawidłowo ustawiona, traci możliwość odbierania komend i staje się „głucha”. Calla Cofield, inżynier z Jet Propulsion Laboratory, podkreśla, że stałe zablokowanie silników mogłoby oznaczać koniec misji.

Inżynierowie postanowili uruchomić inne silniki Voyagera 1. Sonda dysponuje trzema zestawami: dwoma napędowymi oraz jednym przeznaczonym do korekcji trajektorii. Voyager znajduje się teraz na stałej drodze i przez dłuższy czas można było korzystać z silników napędowych do ustawienia anteny w kierunku Ziemi. To wymagało około 40 krótkich impulsów hydrazyny w formie gazowej.

Z czasem zespół wykrył, że przewód paliwowy w silnikach odrzutowych może być zatkany dwutlenkiem krzemu, co jest rezultatem starzejącej się gumowej membrany w zbiorniku paliwa. Zatkane silniki generują znacznie mniejszą siłę.

Warto przypomnieć, że w 2002 roku Voyager musiał przełączyć się na drugi zestaw silników, ponieważ pierwszy stał się zablokowany. W 2018 roku, gdy drugi zestaw również przestał działać, inżynierowie zdecydowali się na silniki manewrowe, które okazały się jeszcze bardziej zatkane niż poprzednie. Wszystko wskazywało na to, że trzeba będzie wrócić do silników napędowych.

Jednak uruchomienie ich nie było proste. Wraz z upływem czasu, aby oszczędzać energię, NASA wyłączyła wiele niepotrzebnych systemów, w tym ogrzewanie części sondy. To oznaczało, że niemożliwe było wydanie komendy do Wojagera, aby od razu przełączył się na silniki napędowe. Najpierw musiano je ogrzać, by nie uszkodzić ich podczas włączenia. Niestety, energia była zbyt niska, by uruchomić ogrzewanie bez wyłączenia innych cennych systemów.

W końcu NASA odkryła sposób, aby wyłączyć jeden z kluczowych systemów ogrzewania na godzinę, co umożliwiło ogrzanie silników i ich bezpieczne włączenie. Po miesięcznych przygotowaniach inżynierowie wysłali komendę, a 27 sierpnia 2023 roku otrzymali potwierdzenie, że silniki zostały uruchomione, a antena wykonała zwrot w stronę Ziemi.

Co ciekawe, Voyager 1, będący obecnie około 24 miliardy kilometrów od nas, działa poza heliosferą - strefą wpływów słonecznych, która kończy się na około 19 miliardach kilometrów od Ziemi. To niezwykłe osiągnięcie czyni Voyagera 1 pionierem w badaniu odległych zakątków naszego układu słonecznego. Pamiętajmy, że to właśnie Voyager 1 uchwycił słynne zdjęcie Ziemi z ogromnej odległości - tzw. „Pale Blue Dot”, co udowadnia, jak niewielka i krucha jest nasza planeta w ogromie wszechświata. Sonda ta nie tylko uczy nas o innych planetach, ale przypomina również o naszej miejscu w kosmosie. Z niecierpliwością czekamy na to, co Voyager 1 odkryje dalej!