Rozrywka

Kompromitacja Billy'ego Raya Cyrusa na balu inauguracyjnym Trumpa – O co w tym wszystkim chodzi?

2025-01-21

Autor: Katarzyna

Występ Billy'ego Raya Cyrusa podczas Liberty Ball, zorganizowanego z okazji inauguracji prezydenta Donalda Trumpa, okazał się jednym z najbarwniejszych (i najdziwniejszych) wydarzeń wieczoru. Wokalista, znany z hitów country, spotkał się z wirującą falą krytyki, nawet ze strony zwolenników nowego prezydenta.

Billy Ray, mający 63 lata, najpierw miał problemy techniczne – nie mógł usłyszeć gitary, a w pewnym momencie światła na scenie zostały całkowicie wygaszone. Jego wokal nie błyszczał, w rezultacie przez wiele minut dało się odczuć frustrację artysty, która wzrastała w miarę postępów występu. Publika była świadkiem chaotycznego występu, w trakcie którego Billy Ray pomimo kłopotów starał się kontynuować i bawić zgromadzonych gości, ale ostatecznie sam opuścił scenę w mroku.

Co ciekawe, Billy Ray Cyrus rozwinął swoją karierę na początku lat 90. dzięki przebojom takim jak "Achy Breaky Heart" oraz współpracy z córką Miley Cyrus w kultowym serialu "Hannah Montana". Jego najnowszy sukces, utwór "Old Town Road" nagrany z Lil Nas X-em, przekroczył granice gatunków, ale jednak decyzja o udziale w inauguracji Trumpa zaskoczyła wielu fanów.

Mimo że miał to być wyjątkowy wieczór, występ przejdzie do historii jako pełen wpadek, gdyż Billy Ray tak jak kilka godzin wcześniej Carrie Underwood, także zmagał się z usterkami technicznymi. Krytycy na portalach społecznościowych nie zostawili na nim suchej nitki. Nawet sympatycy Trumpa twierdzili, że jego występ przyniósł wstyd prezydentowi.

W nawiązaniu do uczuć zgromadzonych, wokalista w pewnym momencie zapytał publiczność: "Chcecie, żebym jeszcze śpiewał, czy lepiej, żebym zszedł ze sceny?" – co spotkało się z szerokim echem w sieci. Użytkownicy pisali o "najdziwniejszym występie ostatnich lat" oraz "tragedii rozrywkowej".

"Dlaczego nikt nie mówił mu, żeby zszedł ze sceny, gdy widział, że nie idzie mu tak, jak powinno?" – pisali na portalach społecznościowych.

Warto dodać, że Billy Ray Cyrus to nie tylko artysta, ale również osoba, która przez lata zmagała się z presją i oczekiwaniami w przemyśle muzycznym. Wiele osób zaczęło również wyrażać obawy dotyczące zdrowia psychicznego artystów występujących na żywo w krytycznych warunkach. W kontekście jego występu pojawiają się pytania o to, jak bardzo wpływają na nas kłopoty techniczne i publiczne oczekiwania na artystów, a wizja sukcesu w takich momentach wydaje się czasem być bardziej obciążająca niż inspirująca.

Czy Billy Ray Cyrus zdobędzie się na rewitalizację swojej kariery po tym incydencie? Czas pokaże!