Świat

Kiedy Boeing lądował bez kół: Historia polskiej awarii, która mogła zakończyć się tragicznie

2025-01-06

Autor: Anna

W wyniku katastrofy samolotu należącego do Jeju Air, która miała miejsce 29 grudnia 2024 roku, w której zginęło 179 osób, temat bezpieczeństwa lotów nabrał nowego znaczenia. Pasażerowie zaczęli zastanawiać się, co się stanie, jeśli podwozie samolotu nie otworzy się przed lądowaniem. Czy w takiej sytuacji wszyscy są skazani na śmierć? Choć taka sytuacja rzeczywiście może być niebezpieczna, pilotom przysługują specjalne procedury awaryjne, które pozwalają na bezpieczne lądowanie bez wysuniętych kół.

W historii polskiego lotnictwa miał miejsce jeden wyjątkowy przypadek lądowania pesymistycznego, który zakończył się dobrze. 1 listopada 2011 roku Boeing 767-300ER linii PLL LOT odbywał rutynowy lot z Newark do Warszawy z 231 pasażerami na pokładzie. Już pół godziny po starcie załoga zasygnalizowała usterkę systemu hydraulicznego, przez co niemożliwe stało się otwarcie podwozia.

Mimo problemów technicznych, po konsultacji z centrum operacyjnym postanowiono kontynuować lot do Polski. Po dotarciu do Okęcia, próby wysunięcia podwozia zakończyły się niepowodzeniem, co zmusiło pilotów do okrążania lotniska przez ponad godzinę, by wypalić nadmiar paliwa. W tym czasie przygotowania do awaryjnego lądowania były w pełni realizowane, w tym wysłanie dwóch myśliwców F-16 na pomoc.

Pracownicy lotniska zareagowali błyskawicznie, mobilizując 26 jednostek straży pożarnej i niszcząc pas startowy pianą, aby zapobiec wybuchowi. Cała sytuacja była relacjonowana na żywo przez stacje telewizyjne, a także uwieczniona przez amatorów na nagraniach dostępnych w internecie.

W trakcie lądowania miał miejsca mały pożar, jednak wszyscy pasażerowie wyszli z tej sytuacji bez szwanku. Dni po udanym lądowaniu, załoga została odznaczona przez Prezydenta RP za swoją wyjątkową postawę.

Chociaż różnice między tym polskim incydentem a katastrofą w Korei Południowej są znaczące – polski zespół miał czas na reagowanie, przygotowane lądowanie oraz pełną kontrolę nad sytuacją - nie można nie dostrzegać pewnych podobieństw. W katastrofie koreańskiego Boeinga, tragiczne lądowanie miało miejsce w wyniku prawdopodobnej awarii silnika lub innej niespodziewanej usterki, co doprowadziło do niekontrolowanego zderzenia z betonową ścianą.

Ekspert lotnictwa Julian Bray podkreśla, że piloci są przeszkoleni do radzenia sobie z takimi sytuacjami za pomocą symulatorów. Zaznacza również, że polski Boeing lądował ''znacznie spokojniej'', pod kontrolowanym tempem, co miało kluczowe znaczenie dla powodzenia tej operacji.

Na razie skutki pożaru samolotu w Korei i jego przyczyny pozostają przedmiotem intensywnego śledztwa, mającego na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności związanych z tą tragiczną sytuacją. Czy ta historia zmusi nas do refleksji nad bezpieczeństwem w lotnictwie? Czas pokaże.