W połowie lipca Jan Urban zaskoczył wszystkich, obejmując posadę selekcjonera reprezentacji Polski. Zastąpił Michała Probierza, który podjął decyzję o odejściu z kadry po nieudanej porażce z Finlandią.

Choć Urban miał ograniczony czas na przygotowanie drużyny, osiągnął imponujący wynik, zdobywając cenny remis w Holandii (1:1) oraz triumfując u siebie nad Finlandią (3:1). Jak podkreśla Marek Koźmiński, nie tylko zmienił się styl gry kadry, ale również atmosfera wokół niej.

"Jest spokojnie, normalnie, bez gwiazdorzenia. Całe środowisko mówi, że wreszcie jest jak należy" – zaznaczył Koźmiński w wywiadzie dla Weszło.com. Sugeruje również, że nowym liderem zespołu stał się Urban, a nie zawodnicy.

Koźmiński uważa, że zmiana trenera była „niezbędna”. "Cała ta awantura, brak wyników, skupienie się na sobie – to było złe. Dobrze, że ktoś w końcu podjął mądrą decyzję" – podkreślił.

Dodatkowo, Koźmiński zauważył stabilizację składu reprezentacji. "W końcu gramy w dwóch meczach z tym samym składem, wcześniej to było jak losowanie w Totolotku". Mówi o konieczności ustabilizowania defensywy, która pod rządami poprzednich selekcjonerów często zmieniała się.

Obecnie po wrześniowych meczach eliminacyjnych Polacy zajmują drugie miejsce w grupie, mając tyle samo punktów co Holandia, ale rozgrywając jeden mecz więcej. Dobra wiadomość – Finlandia, trzecia drużyna w tabeli, traci do Biało-Czerwonych trzy punkty.

Co musi się wydarzyć, aby Polacy awansowali na mistrzostwa świata? Szczegółowe wyliczenia znajdziecie poniżej. Przed naszymi piłkarzami są jeszcze kluczowe mecze: z Litwą na wyjeździe (12 października), u siebie z Holandią (14 listopada) oraz na Maltę (17 listopada). Śledźcie nas, by być na bieżąco z ich szansami!