Flipperzy, czyli specjaliści od szybkiej sprzedaży nieruchomości, próbują kupować mieszkania w obszarach dotkniętych przez ostatnią katastrofę powodziową. Choć ich działalność nie jest nielegalna, wiele osób podnosi wątpliwości dotyczące etyki ich działań. Jak informuje 'Gazeta Wyborcza', pod różnymi pretekstami, niektórzy fałszują swoje tożsamości, podszywając się pod młode małżeństwa, i oferują zaniżone ceny za mieszkania, które ucierpiały w powodzi.

Tymczasem wielu spekulantów dostrzega w popowodziowych lokalach szansę na zysk, zwłaszcza, że wiele z zalanych terenów ma duży potencjał turystyczny. W miejscowościach takich jak Nysa, Korfantów czy Głuchołazy zaczynają pojawiać się ogłoszenia o chęci zakupu mieszkań po powodzi w gotówce. Internet przypomina pole bitwy – miejscowi mieszkańcy komentują te oferty jako bezwzględne i chciwe: "Hieny już krążą! Szukają okazji wśród tragedii ludzi".

Eksperci ostrzegają przed skutkami oferowania mieszkań przez flipperów. "To prawdziwa pułapka" - alarmują specjaliści od rynku nieruchomości. Podkreślają, że powodzianie, zmuszeni do sprzedaży swoich nieruchomości, mogą doświadczyć znacznych strat finansowych, jeśli zbyt szybko zgodzą się na sprzedaż. Potencjalni nabywcy również muszą być czujni. Jak mówi przedstawiciel jednego z opolskich biur nieruchomości, "Tanie mieszkania po powodzi mogą być świetną okazją dla flipperów, ale wiążą się z ryzykiem ukrytych usterek, takich jak wilgoć, grzyby czy pleśń, które mogą ujawnić się dopiero po pewnym czasie".

Nawiasem mówiąc, radca prawny Ewa Klos-Rychter z Kancelarii Prawnej Klos z praktyką ostrzega właścicieli nieruchomości, by w obliczu powodzi nie podejmowali szybkich decyzji o sprzedaży. "Przeczekaj najtrudniejszy czas i poczekaj na lepsze oferty" - zaleca. Czas pokaże, jak sytuacja rozwinie się, ale niezaprzeczalnie alarmujące są działania flipperów, które mogą przyczynić się do dodatkowych strat w czasie, gdy tak wielu ludzi zmaga się z tragedią i stresem.