Rok 2000 był dla Ewy Błaszczyk czasem pełnym tragedii. Po śmierci jej partnera, Jacka Janczarskiego, na tętniaka aorty, życie aktorki zyskało nowy wymiar cierpienia, gdy jedna z jej córek, 30-letnia Aleksandra, zakrztusiła się tabletką i od tego czasu pozostaje w śpiączce.

Ewa nie poddaje się i dzielnie walczy o życie swojej córki, stale poszukując nowych możliwości terapeutycznych. Jej determinacja zaowocowała stworzeniem kliniki, która od 11 lat pomaga dzieciom z chorobami neurologicznymi wrócić do zdrowia. Dwa lata temu zainaugurowano również program "Budzik dla Dorosłych", w którym leczeni są więksi pacjenci.

W rozmowie z portalem Świat Gwiazd, Ewa Błaszczyk podzieliła się aktualnymi informacjami o stanie zdrowia Aleksandry. "Ola się trzyma, o co bardzo dbamy. Walka z czasem trwa, a my kładziemy nacisk na to, aby jej organizm był w jak najlepszej formie" - wyznała. Aktorka zwróciła uwagę na znaczenie regularnej diagnostyki oraz monitorowania postępów w badaniach nad mózgiem, co może otworzyć nowe możliwości w procesie rehabilitacji.

Aktualnie Aleksandra przechodzi przez proces stymulacji nerwu błędnego. Ewa, skoncentrowana na strategiach, które mogą przynieść poprawę, wyraziła optymizm: "Jestem pełna nadziei, że pojawią się nowe metody, które pozwolą Aleksandrze odbudować połączenia neuronowe".

Pomimo licznych trudności, Ewa Błaszczyk nie traci wiary i energii. W odpowiedzi na pytanie o wspomnienia z 2000 roku, powiedziała: "Staram się żyć chwilą obecną i planować tylko na najbliższą przyszłość. Ważne jest dla mnie, aby życie było znośne i ciekawe". Jej słowa pełne determinacji i miłości do córki poruszają wielu, a Ewa stała się symbolem walki i nadziei dla wielu rodzin z podobnymi trudnościami.