Drony a polska obrona powietrzna

W Polsce trwają intensywne inwestycje w systemy radiolokacyjne i obronę przeciwlotniczą, ale pojawienie się nisko latających dronów stawia te wysiłki przed nowym wyzwaniem. Tradycyjne radary, które mają za zadanie śledzić większe obiekty powietrzne, nie są w stanie wykrywać małych dronów, które coraz częściej przekraczają granice z Ukrainy i Białorusi.

Incydenty z udziałem dronów: co się wydarzyło?

Niepokojące incydenty mają miejsce coraz częściej. W sierpniu 2025 roku w Osinach, dron eksplodował w polu kukurydzy, uszkadzając okna w domach. Okazało się, że był to wojskowy dron produkcji rosyjskiej. Kolejne znaleziska w Lubelskiem, jak szczątki dronów na polach, postawiły pod znakiem zapytania skuteczność polskich systemów obrony powietrznej.

Dlaczego drony są "niewidoczne"?

Jak zauważa Sławomir Kosieliński z Collegium Civitas, obecne systemy obrony powietrznej w Polsce nie obejmują niskiego pułapu, gdzie operują drony. Drony przemytnicze latają poniżej 120 metrów, co sprawia, że są niewidoczne dla tradycyjnych radarów, które działają efektywnie tylko do wysokości 200-250 metrów. To prowadzi do "dziurawego nieba", gdzie incydenty stają się coraz bardziej prawdopodobne.

Przestroga dla obywateli

Ekspert podkreśla, że w porównaniu do Ukrainy, gdzie drony spadają niemal co tydzień, w Polsce te incydenty są wciąż sporadyczne. Pomimo tego, wykorzystanie jedynie radarów do ich detekcji to poważny błąd. Kosieliński sugeruje wprowadzenie bardziej nowoczesnych rozwiązań, takich jak sensory akustyczne.

Globalne wyzwanie dla NATO

Kosieliński zwraca uwagę, że Polska, jak wiele innych krajów NATO, stoi przed ogromnym wyzwaniem braku skutecznych systemów obrony przed dronami. W każdym przypadku incydentów związanych z dronami, konieczne jest wdrażanie formalnych protestów dyplomatycznych, by zwrócić uwagę sojuszników na zagrożenia. Polska nie może pozostawać obojętna, a każdy przypadek powinien być traktowany z należytą powagą.