Dramatyczny debiut Maksa Kaśnikowskiego w Australian Open: pierwsze przełamanie dopiero w 29. gemie!
2025-01-06
Autor: Marek
Maks Kaśnikowski, 21-letni tenisista z Pruszkowa, zainaugurował polski występ na Australian Open w Melbourne, będąc pierwszym reprezentantem Polski, który zagrał w tym prestiżowym turnieju. W przeciwieństwie do Mai Chwalińskiej i Kamila Majchrzaka, którzy swoje mecze rozegrają dopiero we wtorek, Maksa już można uznać za bohatera narodowego po jego spektakularnym debiucie.
To dla Kaśnikowskiego dopiero drugi wielkoszlemowy turniej w karierze i trzeba przyznać, że jego droga przez eliminacje nie była prosta. W sierpniu, podczas US Open, zasłużył na uznanie, przechodząc przez trzy rundy eliminacyjne i osiągając występ w głównej drabince. Tam niespodziewanie zdołał stawić czoła Pedro Martinezowi, zawodnikowi z pierwszej setki rankingu ATP, jednak po zaciętym meczu odpadł, przegrywając po blisko 4,5 godzinach rywalizacji.
Maks, pokazując determinację i wysoki poziom gry, już na starcie Australian Open musiał stawić czoła Viliusowi Gaubasowi, młodszemu od siebie o półtora roku, który obecnie jest wyżej notowany w rankingu ATP. Polak w pierwszej rundzie rozegrał intensywny mecz, w którym obaj zawodnicy seryjnie wygrywali swoje gemy serwisowe przez pierwsze dwie partie. W pierwszym secie Kaśnikowski miał dwie piłki setowe, niestety nie zdołał ich wykorzystać, a Litwin wygrał tie-breaka 9-7.
Co ciekawe, w drugim secie Kaśnikowski zdominował rywala, wygrywając 7-2 w tie-breaku. Kiedy przyszło do trzeciego seta, sytuacja wyglądała dramatycznie, bo był to już 29. gem spotkania. Polak znalazł się w trudnej sytuacji, kiedy jego przeciwnik zdołał w końcu przełamać serwis.
Jednak Kaśnikowski nie poddał się! W wielkim stylu odrobił straty, zdobywając pięć gemy z rzędu i tym samym zapewniając sobie awans do drugiej rundy eliminacji!
W następnej rundzie czeka go starcie z Boliwijczykiem Hugo Dellienem, byłym zawodnikiem w TOP 30 rankingu ATP. Tymczasem Czekają nas kolejne emocje związane z występami polskich tenisistów, a każdy z nich ma potencjał do zaskoczenia. Oby Maks Kaśnikowski kontynuował swoją pasjonującą podróż w Melbourne!