W poniedziałek, podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii, Donald Trump odniósł się do obecności prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w USA.

Trump w swoich słowach skrytykował Zełenskiego, nazywając go "najlepszym handlarzem w historii", podkreślając, że za każdym razem, gdy ukraiński przywódca przyjeżdża do Stanów Zjednoczonych, wraca z ogromnymi kwotami pieniędzy. "Zawsze przywozi ze sobą około 60 miliardów dolarów" - stwierdził Trump, zwracając uwagę na finansową pomoc, jaką Ukraina otrzymuje od USA.

Kandydat na prezydenta dodał, że ma wrażenie, iż Zełenski szczególnie pragnie, aby wybory wygrała Kamala Harris. Trump powtórzył również swoją obietnicę zakończenia wojny w Ukrainie, jeśli uda mu się zdobyć fotel prezydenta. "Jeśli wygram te wybory, pierwsze, co zrobię, to zadzwonię do Zełenskiego i Putina i powiem im: 'Musicie się dogadać, to szaleństwo'" - powiedział.

Wołodymyr Zełenski w tym czasie przedstawiał swój plan pokojowy, nazwany "Planem Zwycięstwa". Jak zaznaczył, głównym celem jego wizyty w USA jest zaprezentowanie tego planu prezydentowi Joe Bidenowi oraz kandydatom na prezydenta, w tym Trumpowi i Harris. Zgodnie z informacjami podanymi przez "The Times", plan zakłada bezpieczeństwo Ukrainy niezależnie od wyniku wyborów prezydenckich w USA.

Podczas wywiadu dla ABC, Zełenski został zapytany o to, czy jego plan zakłada możliwość negocjacji z Rosją. Odpowiedział, że nie chodzi o negocjowanie, lecz o wzmocnienie pozycji Ukrainy. "Musimy wzmocnić naszą armię, aby móc skutecznie wywierać presję na Putina, by zakończył tę wojnę" - podkreślił.

W obliczu sytuacji na Ukrainie oraz ciągłych napięć z Rosją, każda wypowiedź wpływowych liderów, takich jak Trump czy Zełenski, ma istotne znaczenie oraz może wpłynąć na przyszłość konfliktu. Czy nadchodzące wybory w USA pomogą w zakończeniu wojny, czy wręcz przeciwnie, pogłębią istniejące różnice? Czas pokaże.