Czy relacje Polska-Węgry pogrążają się? Donald Tusk podejmuje kontrowersyjne decyzje
2025-01-03
Autor: Ewa
Sytuacja między Polską a Węgrami staje się coraz bardziej napięta, co potwierdza najnowsza nota Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jak wynika z dokumentu, udział najwyższego rangą dyplomaty węgierskiego w Polsce w dzisiejszej inauguracji prezydencji nie jest przewidziany.
Z naszych nieoficjalnych źródeł dowiadujemy się, że Węgrzy mogą wydelegować kogoś z niższej rangi, nie wiadomo jednak, czy skorzystają z tej opcji. Przypomnijmy, że polski ambasador w Budapeszcie został odwołany do kraju na konsultacje, co tylko pogłębia kryzys dyplomatyczny.
Polska przyjęła prezydencję w Unii Europejskiej 1 stycznia, co oznacza, że kraj będzie prowadził prace Rady UE przez następne pół roku. W tym czasie planowanych jest ponad 300 oficjalnych spotkań, w tym 22 nieformalne rady z udziałem unijnych ministrów, ale atmosfera wokół tych wydarzeń staje się coraz bardziej gęsta.
Dziś wieczorem odbędzie się gala inaugurująca w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej, w której wezmą udział m.in. premier Donald Tusk oraz nowy szef Rady Europejskiej Antonio Costa. Wydawałoby się, że takie wydarzenie powinno sprzyjać budowaniu relacji, tymczasem sytuacja z ambasadorem Węgier tylko pokazuje, jak daleko są od siebie oba kraje.
Ambasador Węgier był pierwotnie zapraszany na to wydarzenie, a nawet potwierdził swoją obecność, jednak wszystko zmieniło się przed świętami Bożego Narodzenia. Jak się dowiadujemy, sytuacja ma związek z udzieleniem przez Węgry azylu Marcinowi Romanowskiemu, byłemu wiceministrowi sprawiedliwości w rządzie PiS. Romanowski jest obecnie przedmiotem śledztwa w sprawie nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości i jego status polityczny wywołał poważne kontrowersje, co doprowadziło do dyplomatycznego zgrzytu pomiędzy Warszawą a Budapesztem.
Nie można zapomnieć, że Węgrzy pod rządami Viktora Orbána, który wielokrotnie wspierał Polskę w jej sporach z Brukselą, teraz również odwracają się od polskiego rządu. To nie tylko kwestia azylu, ale również zmiany w politycznym krajobrazie Europy. Gdy w 2011 roku Polska po raz pierwszy przewodziła pracom Rady UE, obie kraje były na tych samych torach, które teraz zdają się coraz bardziej oddalać.
Zarówno Warszawa, jak i Budapeszt stoją przed pytaniem: co dalej? Czy nadszedł czas na zawarcie nowych sojuszy, czy też czeka nas jeszcze większe zaostrzenie konfliktów? Odpowiedzi nie widać na horyzoncie.