Conor McGregor to nie tylko kontrowersyjny zawodnik MMA, ale także osoba, która potrafi wzbudzać emocje w świecie polityki. Irlandzki mistrz podzielił się swoimi przemyśleniami na temat Donalda Trumpa podczas jego zaprzysiężenia, które miało miejsce 20 stycznia. McGregor zauważył, że Trump emanuje pozytywną energią, a jego powrót na stanowisko prezydenta napawa go optymizmem.

McGregor, który wcześniej zapadł w pamięć publiczności dzięki swoim wystąpieniom i kontrowersyjnym decyzjom, skomentował, że Trump ma w sobie ducha rywalizacji i nieustanny zapał do działania. – To dobry czas w Stanach Zjednoczonych, – powiedział. – Wierzę w jego sukces, ponieważ potrafił się podnieść po przegranych wyborach w 2020 roku.

Jednak pojawienie się McGregora na ceremonii wywołało mieszane reakcje. Jego kontrowersyjna przeszłość, w tym zarzuty o przemoc i problemy z prawem, wciąż są aktualne. W listopadzie 2024 roku zapadł wyrok w sprawie o brutalne pobicie, którego ofiarą była 35-letnia Nikita Hand. Sądy w Dublinie uznały go za winnego, co wstrząsnęło światem sportu.

McGregor został zobowiązany do zapłaty odszkodowania w wysokości 250 tysięcy euro, jednak uniknął kary więzienia. – Doszło do aktu seksualnego, ale była to obopólna zgoda - twierdził zawodnik. Te same kontrowersje towarzyszyły mu w przeszłości, kiedy oskarżano go m.in. o nawoływanie do nienawiści oraz inne przestępstwa, w tym usiłowanie napaści seksualnej na Korsyce.

Pomimo krytyki, McGregor wciąż utrzymuje silną pozycję w mediach społecznościowych i nie boi się mówić o polityce oraz swoich poglądach na temat Trumpa. Jego obecność na zaprzysiężeniu może świadczyć o tym, jak silne powiązania istnieją między sportem a polityką w USA.

Co więcej, wielu zwolenników Trumpa widzi McGregora jako symbol walki i determinacji, co może być elementem większej strategii mobilizacji fanów tej kontrowersyjnej postaci. Jakie będą dalsze losy McGregora zarówno na ringach, jak i w życiu publicznym? Może to być fascynująca opowieść o zderzeniu świata sportu z polityką.