Był pewny, że dziwne zaproszenie to żart kumpla. Mylił się
2025-01-17
Autor: Michał
Początkowo wszystko wyglądało normalnie – adres prowadził go na zalesione odludzie. Często wynajmowali z kumplami domek w podobnych lokalizacjach, idealnych na męskie imprezy. Kiedy jednak dotarł na miejsce, a przez rozświetlone okno dostrzegł wybuchową kłótnię małżeńską, zaczęło go nagle niepokoić.
Wizja niespodziewanego spotkania z dawnymi znajomkami z młodości sprawiała mu radość, szczególnie możliwość uniknięcia kolacji z rodzicami swojego chłopaka, Słonia. Martynow, bo tak się nazywał, usłyszał w głowie stare teksty z młodzieńczych lat, które teraz brzmiały jak zaklęcia.
Droga do Osłonki, jak zawsze, była znajoma. Otoczenie nie zmieniło się wiele od lat; pola i łąki nieprzerwanie stawały się dodatkiem do malowniczych krajobrazów. Zawodząc w poszukiwaniu adresu, przypomniał sobie wskazówki, że ma się pojawić niezauważony, do czego próbował się dostosować, choć z chęcią złamałby zasady.
Kiedy dotarł na miejsce, dom o numerze dziewięć rzucił się w oczy swoim rozświetlonym prostokątem. W miarę jak się zbliżał, poczuł narastające napięcie. Coś w powietrzu nie było tak, jak powinno być. Zupełnie jakby spoczywające na nim spojrzenia zbiegły się w jedną myśl, która mówiła: „Nie wchodź tam”. Jednak ciekawość była silniejsza.
Poprzez okno zauważył kobietę, która wydawała się być uwięziona w codziennym rytuale przygotowywania posiłku. Jej ruchy były delikatne, wręcz hipnotyzujące. Martynow zamarł, przyglądając się z daleka, widząc w niej osobę, która mogła być związana z jego przyjaciółmi. Mógł to być Demon, który zawsze przyciągał nowe znajomości.
Jednak wkrótce dostrzegał niepokojący rytuał, gdzie beztroska zmieniała się w dynamikę przemocy. Mężczyzna przy stole nagle uderzył kobietę, a Martynow wiedział, że musi reagować. Mężczyzna w garniturze stał na rozdrożu, czy interweniować, czy pozwolić, by coś tragicznego się wydarzyło.
Bezmyślne wahanie opóźniło jego reakcję, wspomnienia z przeszłości powróciły, szarpiąc serce na nowo. I choć wiedział, że nie może uciekać, lęk przed konsekwencjami paraliżował go. Gdy wreszcie zebrał się na odwagę, zapukał do drzwi, które obiecywały ocalenie.
Otworzył mężczyzna budzący grozę, ale Martynow nie miał zamiaru się cofnąć. Uzbrojony w butelki z alkoholem, zdawał sobie sprawę, że może to być jego jedyna broń, w obliczu niebezpieczeństwa, które miało miejsce za zamkniętymi drzwiami. Oszukać swoje lęki i wybaczyć sobie letarg z przeszłości, postanowił wykorzystać każdą szansę, by pomóc tej kobiecie. W imię zagadkowej przeszłości i nieodgadnionych relacji, ruszył ku niepewnej przyszłości.