Nowe doniesienia w sprawie tragedii: Karolina Wróbel zniknęła 3 stycznia po tym, jak wyszła z domu w celu zakupu kilku produktów. Co szokujące, nie zabrała przy sobie ani telefonu, ani portfela, co wzbudza wiele pytań. Ostatnie informacje sugerują, że dzień przed zaginięciem zniszczyła swój telefon komórkowy i wyrzuciła go do śmieci. Ludzie z jej bliskiego otoczenia twierdzą, że miała obawy, iż ktoś ją śledzi, co mogło spowodować jej desperacki krok.

Sąsiedzi Karoliny donoszą, że jej mieszkanie często stało się miejscem głośnych imprez, na których nie brakowało alkoholu czy narkotyków. - Zawsze była grzeczna, nie pamiętamy, by dochodziło tam do jakiejkolwiek przemocy, zwłaszcza w stosunku do dzieci. Zawsze widywaliśmy ją z nimi. Jednak pojawiali się również mężczyźni, którzy zachowywali się dziwnie, a jeden z nich, jej były mąż, regularnie mylił nasze drzwi i uderzał w nie - relacjonuje jeden z sąsiadów.

W dniu zaginięcia, w mieszkaniu Karoliny odbywała się kolejna domówka, z której miała wyjść około godziny 21:00. Po godzinie jeden z gości ruszył na poszukiwania zaginionej, jednak nie przyniosło to rezultatów. Impreza miała się zakończyć w sobotę około godziny 14:00, a zaginięcie zgłosił dopiero w niedzielę jej brat.

Jak podaje źródło bliskie poszkodowanej, brat Karoliny, Przemek, od kilku miesięcy był bezrobotny i to ona utrzymywała całą rodzinę. Przemek zajmował się dziećmi, ale wcześniej pracował jako kurier oraz w lokalnej kopalni, skąd został zwolniony. „Nie wiem, co się stało, ale Karolina była bardzo troskliwą matką. Mieliśmy dobre relacje, ale obawiała się, że ktoś ją monitoruje” - dodaje przyjaciel rodziny.

Pomimo rozpoczęcia poszukiwań przez policję, na razie nie ma śladów prowadzących do zaginiętej. Sąsiedzi i znajomi są zaniepokojeni sytuacją i mobilizują się do szerokiej akcji poszukiwawczej. Co tak naprawdę wydarzyło się tego feralnego wieczoru? Czy zaginięcie Karoliny Wróbel kryje jeszcze jakieś mroczne tajemnice?