Szokujące zaskoczenie na Dolnym Śląsku: Czy ABW stało za nielegalną inwigilacją?
2024-11-14
Autor: Anna
Na Dolnym Śląsku ujawniono niepokojące szczegóły dotyczące rzekomej nielegalnej inwigilacji przeprowadzanej przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) w latach rządów Prawa i Sprawiedliwości (PiS). Choć ABW stanowczo zaprzecza, że uczestniczyła w takich działaniach, nowe dowody wskazują na coś zupełnie innego. Jako pierwszy swoje spostrzeżenia przedstawił Łukasz Bugajski, który twierdzi, że był poddawany nielegalnej inwigilacji przez funkcjonariuszy ABW w związku z działaniami wymierzonymi przeciwko wpływowemu prezydentowi Lubina, Robertowi Raczyńskiemu.
Bugajski, były współpracownik ABW, ujawnił, że miał do czynienia z tajemniczym kapitanem Marcinem P., który dowodził nieformalną akcją inwigilacyjną. Chodziło o pozyskanie kompromitujących informacji o Raczyńskim oraz lokalnych przedsiębiorcach zajmujących się gospodarką odpadami. Niepokojące wnioski płyną także z wycieków stenogramów, które ujawniają mroczne powiązania pomiędzy politykami PiS a lokalnymi biznesmenami, a także ich udział w nielegalnych praktykach.
Według informatorów, operacja nosiła kryptonim „Lizbona” i była prowadzona bez wiedzy prokuratury oraz sądów, co przejawia poważne naruszenie prawa. Zgromadzone materiały miały rzekomo służyć do szantażu oraz wymuszeń.
Rodzi się pytanie, dlaczego sprawa nie została zgłoszona do prokuratury od samego początku, mimo że informacje o inwigilacji były powszechnie znane w Lubinie. Robert Raczyński, milcząc na temat skandalu, publicznie snuł plany współpracy jego ugrupowania z PiS. Co więcej – tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku starał się zdystansować od kontrowersji, twierdząc, że materiał w jego sprawie to fikcja.
Kiedy skandal związany z operacją „Lizbona” ujrzał światło dzienne, Bugajski postanowił stanąć w prawdzie, twierdząc, że był świadkiem nielegalnych działań bliżej związanych z ABW. Zaskakujące jest, że mimo licznych twierdzeń o nielegalności, ABW odmówiła komentarza na temat rzekomych zadań kryminalnych, a ich oficerowie pozostają w cieniu.
Przypadek ten rzuca cień na wiarygodność ABW oraz rządzących, a także na całe systemy ochrony prawa w Polsce. Obawy, że agencja ta mogła wykorzystać swoje uprawnienia do celów osobistych i biznesowych, postawiły pod znakiem zapytania również dotychczasowe relacje pomiędzy politykami a służbami. Wobec poważnych oskarżeń i dowodów, które zaczynają się mnożyć, nie można dłużej przeczekać na odpowiedź, która należy się społeczeństwu.
Kto jeszcze mógł być zamieszany w tę inwigilacyjną siatkę? Jakie działania podejmie prokuratura w tej szokującej sprawie? Odpowiedzi będą kluczowe dla przyszłości nie tylko samych oskarżonych, ale również dla konkurencyjnych partii w nadchodzących wyborach.