Podejrzane zgony w poznańskim szpitalu. Rzecznik Praw Pacjenta obala teorie prokuratury i jej biegłych
2025-01-18
Autor: Andrzej
Sytuacja w poznańskim szpitalu przy ul. Długiej staje się coraz bardziej niepokojąca. Ostatnie doniesienia wskazują, że kilku pacjentów, którzy otrzymali kontrowersyjny lek Actilyse na zakrzepy w nogach, zmarło w tajemniczych okolicznościach. Prokuratura już dwukrotnie umarzała śledztwo, jednak nowe dowody i opinie ekspertów mogą zmienić bieg tej sprawy.
Chirurdzy naczyniowi w Poznaniu stosowali lek, który nie był formalnie zarejestrowany do leczenia tego schorzenia, co rodzi liczne pytania i wątpliwości. Nie tylko niezarejestrowanie leku budzi przerażenie, ale również brak informacji, jakie substancje pacjenci dostawali oraz zagrożenie, jakie niosło ich stosowanie.
Rodzina jednego z zmarłych pacjentów zdecydowała się na złożenie wniosku do Rzecznika Praw Pacjenta. Rzecznik powołał niezależnego eksperta, który jednoznacznie wskazał na naruszenie zarówno aspektów formalnych, jak i medycznych przy podawaniu Actilyse. Odnotowano, że pacjenci nie byli świadomi ryzyk związanych z terapią, a ich zgoda została uzyskana w niewłaściwy sposób.
— Mamy nadzieję, że prokuratura w końcu weźmie na poważnie te zarzuty i przeprowadzi dokładne śledztwo, które ujawni prawdę — mówił adwokat rodziny zmarłego pacjenta. Podobne opinie wyrazili inni członkowie rodziny, których bliscy także stali się ofiarami tej kontrowersyjnej terapii.
Warto zauważyć, że lek Actilyse został dopuszczony w Polsce tylko do stosowania w przypadku świeżego zawału serca, udaru mózgu oraz zatorowości płucnej, a nie do terapii zakrzepów w kończynach dolnych. Pomimo tego, w poznańskim szpitalu zaczęto go używać do leczenia innych schorzeń, co wzbudziło obawy o bezpieczeństwo pacjentów.
Osoby związane z szpitalem twierdziły, że podawanie Actilyse miało miejsce na podstawie praktyk off-label, które są stosowane w przypadku leków nieobjętych formalnymi wskazaniami. W praktyce oznacza to, że pacjenci byli narażeni na nieznane ryzyko, a lekarze nie informowali ich o możliwych skutkach ubocznych.
Niepokojąca jest również relacja dotycząca prof. Grzegorza O., który miał znaczący wpływ na decyzje dotyczące stosowania leku. Jego związki z firmą Boehringer Ingelheim, producentem Actilyse, nasuwają dodatkowe pytania o przejrzystość i etykę w działaniu lekarzy.
— Zarzuty wobec profesorów o konflikt interesów są poważne. Zbyt długo milczano na temat tych praktyk, a teraz musimy zająć się ich konsekwencjami — podkreślał adwokat.
Rodziny pacjentów czują się oszukane i domagają się ujawnienia wszelkich informacji na temat stosowania leku Actilyse. W społeczeństwie rośnie zaniepokojenie związane z ewentualnymi nadużyciami w służbie zdrowia, a parlamentarny zespół do spraw zdrowia rozważa rozpoczęcie niezależnych kontroli w poznańskich placówkach.
W obliczu rosnącej liczby zgonów pacjentów w poznańskim szpitalu, konieczne jest, aby prokuratura nie ignorowała tych spraw i przeprowadziła rzetelne śledztwo, które w końcu pozwoli określić winnych oraz ukarać tych odpowiedzialnych za błędy w terapii.
„Dziś każdy pacjent powinien być informowany o ryzyku i danym leczeniu. Każdy ma prawo do zrozumiałej, rzetelnej informacji na temat swojego zdrowia” — mówił jeden z lekarzy, który obawia się o bezpieczeństwo pacjentów w obliczu niejasnych praktyk w szpitalu. Zmiany w procedurach oraz większa przejrzystość w relacjach między lekarzami a pacjentami są kluczowe dla przywrócenia zaufania do systemu opieki zdrowotnej.