Oburzenie po decyzji prokuratury: Siostra Kamilka mówi o bólu i rozczarowaniu
2025-01-15
Autor: Magdalena
Decyzja o umorzeniu śledztwa przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku wywołała ogromne emocje. 13 stycznia 2025 roku ogłoszono, że "ustalenia śledztwa wykazały, że powierzone funkcjonariuszom publicznym obowiązki były wykonywane prawidłowo, a uchybienia były incydentalne".
- Nie rozumiem, co to oznacza, że "uchybienia były incydentalne" - komentuje Magdalena Mazurek, siostra Kamilka, który zmarł tragicznie. - Wszyscy musieli widzieć, że mojemu bratu dzieje się krzywda. Jest we mnie złość i żal. Prokuratura oskarża matkę Kamilka, że wszystko tuszowała, ale to nie ma sensu.
Kamil zmarł w szpitalu, po brutalnym pobiciu w swoim domu. Jego siostra podkreśla, że była świadkiem wielu sygnałów o przemocy, która miała miejsce w jego życiu. "Kiedy odwiedziłam Kamilka, zobaczyłam, że boi się. Potwierdził, że jest bity przez swojego ojczyma" - mówi.
Rodzina Kamilka była zdesperowana, aby pomóc. Zgłoszenia do policji i MOPS-u miały na celu ochronę dzieci, ale nie przyniosły efektów, co kończy się tragedią.
W relacji Magdalena podkreśla, że sytuacja wymagała natychmiastowej interwencji, która została zlekceważona. "Rozmawialiśmy z kuratorem, ale nie wykazał on większego zainteresowania. Obawiał się zapewne postawić przeciwko ojczymowi Kamilka".
"Nie potrafimy zrozumieć, jak można było przeoczyć rany na ciele Kamilka, skoro w szkole były zdjęcia, na których widać obrażenia". Prokuratura stwierdziła, że matka Kamilka "perfekcyjnie pozorowała współpracę z instytucjami publicznymi", co zaczyna być podważane przez rodzinę w kontekście potrzeby systemowej ochrony dzieci.
Rodzina Kamilka domaga się, aby sprawa była badana dalej, podkreślając brak skutecznej pracy instytucji, które miały chronić dzieci. "To wciąż powtarzający się problem w naszym kraju" - mówi Magdalena. "Dzieci mają prawo być traktowane z należytą uwagą i ochroną. Nie możemy pozwolić, by takie tragedie miały miejsce znowu".
Reformy, takie jak ustawa lex Kamilek, miałyby wprowadzić zmiany, jednak emocje i świadomość rodziny i społeczeństwa pozostają wysokie. "Nie czuję, że sytuacja się zmieniła, gdy widzę kolejne przypadki przemocy wobec dzieci" - dodaje.
Wzburzenie opina publicznej rośnie, a sprawa Kamilka stała się symbolem walki o ochronę dzieci w Polsce. Rodzina nie tylko przeżywał stratę, ale również walczy o to, aby takie tragedie nie zdarzały się innym dzieciom.