Niezbadane okoliczności śmierci Dawida. „Święta Bożego Narodzenia są najtrudniejsze”
2024-12-24
Autor: Agnieszka
Rodzina Krzystyniaków wciąż żyje w cierpieniu po stracie swojego syna, Dawida, który zmarł tragicznie w 2011 roku. Mimo upływu lat, państwo Krzystyniakowie nie otrzymali jeszcze wyjaśnienia dotyczącego przyczyny jego śmierci. Dowiedzieli się o tym dramatycznym wydarzeniu przypadkiem, od osób postronnych. Jak powiedział Jan Krzystyniak, były żużlowiec, "do dziś nie dostaliśmy żadnej informacji, co spowodowało zgon naszego syna."
W odniesieniu do nadchodzących świąt, Jan przyznał, że te chwile są dla niego i jego żony wyjątkowo trudne. "Organizujemy Wigilię i święta z myślą o naszych córkach, ale to nie jest czas radości. Kiedy zbliża się ten okres, w naszym domu panuje cisza, przestajemy ze sobą rozmawiać. Przeżywamy to ogromnie," zdradził.
Dawid był dla rodziny nie tylko synem, ale także nadzieją na lepsze jutro. W ciągu pięciu lat po jego śmierci, radość wróciła do ich życia dzięki narodzinom wnuka, Miłosza. "Po jego śmierci życie straciło sens. Dopiero narodziny wnuczka przywróciły nam radość. Ten chłopiec uratował nam życie," powiedział Jan, dodając, że starają się spędzać z nim możliwie jak najwięcej czasu.
Rodzina Krzystyniaków ma na koncie wiele tragicznych doświadczeń. Jan, jako były sportowiec, również przeżył chwilę grozy na torze, kiedy doznał poważnego urazu kręgosłupa, o mało nie tracąc życia. "To były trudne czasy, a ja wciąż odczuwam skutki tamtej kontuzji," wspomina.
Dawid studiował matematykę i informatykę na Uniwersytecie Wrocławskim, a jego nagła śmierć w wynajmowanym przez niego mieszkaniu w czasie wakacji pozostawiła wiele pytań bez odpowiedzi. Rodzice uważają, że to mogła być sepsa, jako że syn był alergikiem. "Teraz zadajemy sobie pytanie, czemu nie powiedział nam, że coś mu dolega, czemu cierpiał w samotności?" - opowiada Jan.
Po latach żużlowej kariery, w której Jan zdobył 16 medali mistrzostw Polski, jego życie i kariera również stanęły w obliczu wyzwań, z którymi musiał się zmierzyć, prowadzając życie na nowo po zakończeniu kariery sportowej. "Nie było mi łatwo, po żużlu musiałem zaczynać wszystko od zera," żalił się.
Dziś, mimo bólu i żalu, Jan i jego żona starają się dbać o swoje dzieci i wnuka, próbując odnaleźć spokój w codziennym życiu, które wciąż przypomina im o ich stracie.