Rozrywka

Najgorszy polski film 2024 roku – czy jesteście gotowi na tę absurdalną niespodziankę?

2025-09-21

Autor: Agnieszka

Antynagrody Węże 2025 – Finał

Znikomy czas oczekiwania wzbudził nie lada emocje podczas czwórkowej edycji antynagrody filmowej Węże 2025, gdzie znane nazwiska i filmy walczyły o tytuł najgorszego widowiska roku. W końcu poznaliśmy laureatów, a ich wybór może zaskoczyć niejednego kinomana!

Perły absurdu – kto zdobył nagrody?

Wielki Wąż powędrował do "Quo Vadis", a za nim kryją się marnotrawne talenty, które usiłowały zniszczyć pamięć o dziele Henryka Sienkiewicza. Reżyserzy Anira Wojan i Subarkan Roy otrzymali zasłużoną nagrodę za każdy skraj nieudolności. Jak można było tak zepsuć literacki klasyk?

Najgorsza reżyseria – również Wojan i Roy – tym razem na liczącej już nieprzyjemnych obcokrajowców liście. Ciekawe, co czują, gdy widzą, jak spadły w gardłowej konkurencji.

Niech nie braknie również zasłużonego tytułu za najgorszy scenariusz. Szymon Gonera, twórca "Dziewczyny influencera", postarał się stworzyć coś równie zabawnego, co porażająco absurdalne.

Bezkonkurencyjny Antoni Królikowski ze swoim "Jak ukradłem 100 milionów" oraz Joanna Opozda za "Wieczór kawalerski" dostali tytuły najgorszych ról, udowadniając, że parodia to ich drugie imię.

Zaskakujące finały – najbardziej absurdalne nagrody

Niezapomniane momenty, takie jak wyścig z bykiem w "Quo Vadis" i wrażenie, które mieli widzowie po próbie śmiechu przy "Akademii Pana Kleksa", to prawdziwe testamenty epoki filmowego faux pas. Brak talentu budził nie tylko żenadę, ale także niełatwe wspomnienia.

"Quo Vadis" przyniosło także najgorszy plakat i teledysk, który zapadł w pamięć na długo. Trudno o lepszy dowód na to, że obcowanie z takim kinem może być całkowicie odmiennym doświadczeniem niż się spodziewałeś!

Wielki triumf komedii niskich lotów?

I tak oto film "Quo Vadis" zdominował zarówno ogólny ranking, jak i konkretne kategorie. Z kolei "Akademia Pana Kleksa" przywiozła do domu kilka prestiżowych "nagrodzonych" tytułów. Wydaje się, że polskie kino w 2024 roku postanowiło wyjść z cienia, prezentując widzom, co znaczy ekranowy cringe!

W dobie filmów adaptowanych z klasyki literackiej warto więc sięgnąć po książkę zamiast wracać do trudnych ekranizacji. Jak myślicie, czy filmowe Węże zostaną na zawsze w pamięci widzów jako przestroga, czy mogą jednocześnie stać się nowym, kultowym fenomenem?