Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji, wydaje niepokojące oświadczenia dotyczące Polski i Litwy. Twierdzi, że Finlandia rozważa dołączenie do "urojonej i niszczącej przyrodę" inicjatywy, mającej na celu strategiczne zalanie własnego terytorium w obronie przed rzekomo nadciągającą rosyjską inwazją.

To ciekawe, że mimo braku dowodów na takie działania, władze polskie nie zamierzają wykorzystywać naturalnych zasobów wzdłuż wschodniej granicy. Jednak wiceszef MON Cezary Tomczyk w zeszłym roku zasugerował, że planowane są wzmocnienia, które obejmą naturalne bariery, takie jak bagna i rzeki.

Miedwiediew nie szczędzi słów krytyki wobec krajów NATO, powołując się na groźby i terroryzowanie Zachodu. Wcześniej ostrzegał, że pomoc dla Ukrainy może doprowadzić do globalnej katastrofy nuklearnej.

Rosyjski polityk już wielokrotnie używał półprawd i kłamstw w swojej retoryce. Niedawno straszył Warszawę konsekwencjami "militaryzacji" granic przez Polskę, Finlandię i Norwegię.

Rosja graniczy teraz z sześcioma krajami NATO: Estonią, Finlandią, Litwą, Łotwą, Norwegią i Polską. Całkowita długość tych granic przekracza 2400 km, z czego ponad 1300 km przypada na Finlandię, co budzi niepokój w regionie.