Nauka

Krytyka edukacji seksualnej: Politycy w szoku po 'lekcji biologii'!

2025-09-08

Autor: Jan

Zaskakujące, jak daleko mogą zaprowadzić nas polityczne zawirowania. W obronie prezesa PiS stanęli wojownicy moralności, którzy nawołują do wycofywania dzieci z zajęć edukacji zdrowotnej. Na czoło tej krucjaty wysunęła się Dorota Arciszewska-Mielewczyk, posłanka PiS, która w Radiu Gdańsk wyraziła przekonanie, że po zajęciach z edukacji seksualnej dzieci zaczynają mieć awersję do siebie oraz do relacji społecznych.

Jej kontrowersyjne wypowiedzi sugerują, że w wyniku takich lekcji dzieci rzekomo zaczynają częściej odwiedzać psychologów i psychiatrów. Arciszewska-Mielewczyk stwierdziła nawet, że wspominanie o "wargach sromowych" może kojarzyć się młodzieży z "surowym mięsem", co skutkuje potrzebą wsparcia specjalistów.

Jednak posłanka nie podała żadnych konkretów, ograniczając się do ogólników takich jak "dzieci znajomych". Może chodzi o potomków zapalonych rowerzystów czy wegetarian, o których w przeszłości wspominał minister spraw zagranicznych w rządzie PiS, Witold Waszczykowski.

Swoje zdanie w tej sprawie wyraził również Zbigniew Kuźmiuk, były europoseł i obecny członek PiS, który potwierdził, że kieruje się stanowiskiem episkopatu. Czy biskupi powinni mieć coś do powiedzenia w sprawach intymnych? Może lepiej, aby zajmowali się tropieniem przestępczości seksualnej we własnych szeregach.

Edukacja zdrowotna to o wiele więcej niż tylko nauka o seksualności. Obejmuje również jak radzić sobie z hejtem w internecie i problemami psychicznymi, które coraz częściej dotykają młodsze pokolenie.

Podczas jednego z wywiadów dziennikarka TVP zapytała posłów o różnicę między owulacją a okresem. Odpowiedzią był niezręczny milczenie, które przejawiało się rumieńcem na ich twarzach. Dzień później ów poseł zadeklarował, że nie wie, czym są polucje. Czy ten brak wiedzy można usprawiedliwić?

Okazuje się, że politycy nie zdają sobie sprawy z podstaw biologii, co w świetle ich wypowiedzi na temat edukacji seksualnej jest alarmujące. Wygląda na to, że szybki kurs edukacji seksualnej dla naszych przedstawicieli narodu byłby bardziej niż wskazany. A może Jarosław Kaczyński poprosiłby swoją bratanicę Martę o pomoc w tej trudnej kwestii?