Wczorajszy mecz pomiędzy Magdaleną Fręch a Marketa Vondrousovą dostarczył nie tylko intensywnych emocji, ale także niespodziewanych zwrotów akcji. Po eliminacji Ons Jabeur, Polka stanęła w szranki z finalistką Wimbledonu 2023, jednak początek tego starcia nie sprzyjał naszemu rodakowi.

Pierwszy set to totalna dominacja Czeszki, która nie dała Fręch żadnych szans, wygrywając 6:0. Polka, reprezentująca KS Górnik Bytom, nie znalazła się na korcie i nie zdołała wykonać ani jednego efektownego uderzenia w tym secie.

Zupełnie inne widowisko oglądaliśmy w drugim secie. Magdalena, będąca czternastą zawodniczką w rankingu, zaczęła grać z większą pewnością, co zaowocowało wygraną 6:4. To dodało jej skrzydeł, a fani zaczęli wierzyć w możliwość odwrócenia losów meczu.

Jednak kluczowe momenty nie poszły po myśli Polki. Przy jednych z brreak pointów, nie wykorzystała szans na prowadzenie 2:0. Vondrousova, wyczuwając krew, zdobyła przełamanie i prowadząc 5:3 dowiozła mecz do końca, wygrywając 6:0, 4:6, 6:3.

Po tym spotkaniu, Vondrousova, nie mogąc uwierzyć w swoje zwycięstwo, postanowiła wycofać się z deblowych zmagań, w których miała jutro zagrać z Marie Bouzkową. Na jej miejsce w turniejowej drabince weszły Anna Bondar oraz Greet Minnen.

Czeszka zyska teraz dwa dni na regenerację przed kolejnym pojedynkiem singlowym przeciwko amerykańskiej zawodniczce, zajmującej trzecie miejsce w rankingu, Jessice Peguli. Mistrzyni Wimbledonu z 2023 roku broni punktów zdobytych w ubiegłym roku, kiedy to przed jej dominacją stanęła tylko Iga Świątek.

Czy Vondrousova poradzi sobie w nadchodzącym meczu? A może Fręch wróci silniejsza do następnych rywalizacji? Odpowiedzi na te pytania poznamy już wkrótce!