Świat

Chersoń: Miasto przerażonych cywilów, których życie zdominowały rosyjskie drony

2024-12-12

Autor: Marek

Chersoń, który przez ponad dwa lata leży bezpośrednio na linii frontu, dotkliwie odczuwa skutki wojny. Miasto, które kiedyś liczyło ponad 300 tysięcy mieszkańców, jest obecnie miejscem widmem z jedynie około 70 tysiącami pozostałych ludzi. Ci, którzy nie wyemigrowali, żyją w ciągłym strachu przed codziennymi atakami.

Codzienne bombardowania i ataki dronów halucynacyjnie zmieniają rytm życia mieszkańców. Mimo że w Chersoniu można zobaczyć ludzi na ulicach, sytuacja wygląda bardzo niepokojąco. Psychiczne obciążenie, które niosą ze sobą nieprzerwane zagrożenia, wpływa na zdrowie psychiczne i poczucie bezpieczeństwa. Zdecydowana większość mieszkańców stara się unikać wychodzenia z domu, a deszcz rakiet i pocisków stał się częścią ich codzienności.

Ludzie podchodzą do życia tam z nieprawdopodobnym przyzwyczajeniem do wojennego chaosu. Obserwując nową rzeczywistość, mieszkańcy stają się świadkami absurdu – jedni spędzają czas na ławkach, podczas gdy w tle słychać echo wybuchów. Jak zauważył Michał Kulpiński z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, rosyjskie drony przyjęły rolę „polujących na cywilów”, a ataki są tak powszechne, że regularnie dochodzi do tragicznych incydentów.

– Szereg ataków ukierunkowanych na przechodniów czy poruszające się pojazdy przypomina rodzaj 'safari' dla droniarzy. Osoby w Chersoniu dosłownie stają się celem – powiedział Michał.

Życie w Chersoniu zaczyna przypominać wojnę ukrytą, gdzie mieszkańcy zmuszeni są do zaglądania w niebo, by dostrzec nadlatujący dron. Każdego dnia można usłyszeć o kolejnych ranach lub śmierci w wyniku ataku, co staje się brutalną normą. Ci, którzy nadal pozostają w mieście, fantastycznie adaptują się do tej nowej rzeczywistości, ale nie sposób ukryć ich poczucia osamotnienia oraz traumy.

Chociaż sytuacja humanitarna pozostaje dramatyczna, organizacje pomocowe próbują dostarczać wsparcie. Jak podkreśla Michał, bezpieczeństwo ich pracowników jest kluczowe. Codzienne ataki stawiają ich w trudnej sytuacji, zmuszają do skrócenia wizyt w mieście, co znacznie utrudnia pomoc potrzebującym. Dzięki ich wysiłkom wiele instytucji, takich jak szpitale, otrzymuje wsparcie, jednak często wiąże się to z dużym ryzykiem i koniecznością częstego ukrywania się.

Fundacje jak PCPM, mimo trudności, pozostają z zaangażowaniem, bo życie w Chersoniu nadal trwa, a ludzie potrzebują wsparcia bardziej niż kiedykolwiek.

Chersoń staje się nie tylko symbolem oblężenia, ale także przestrogą dla całego świata o skutkach niekontrolowanej przemocy. Jak długo jeszcze ten dramat będzie się toczył?