James Toback, znany reżyser, przez lata był oskarżany o molestowanie kobiet. Oskarżenia ujrzały światło dzienne w artykule "Los Angeles Times" z października 2017 roku, gdzie 38 kobiet opisało swoje traumatyczne doświadczenia związane z jego zachowaniem.

W obliczu tysięcy zarzutów

Wkrótce po pierwszych oskarżeniach, do grona ofiar dołączyły znane aktorki, w tym Julianne Moore, Selma Blair, Rachel McAdams oraz Ellen Pompeo, które podzieliły się swoimi opowieściami o nadużyciach Tobacka. Od tamtego czasu, liczba kobiet oskarżających go o nękanie wzrosła do ponad 300.

Sprawa na pierwszych stronach gazet

Kiedy w kwietniu 2018 roku ogłoszono, że Toback nie będzie ścigany w Los Angeles, zszokowana opinia publiczna oczekiwała na dalszy rozwój wydarzeń. Mimo jego stanowczego zaprzeczenia oskarżeniom, nazwanymi przez niego "żałosnymi kłamstwami", ofiary znalazły wsparcie dzięki nowojorskiej ustawie, która zawiesiła terminy przedawnienia w sprawach o przestępstwa seksualne.

Wymiar sprawiedliwości staje po stronie ofiar

W grudniu 2022 roku złożono pozew cywilny przeciwko Tobackowi w Nowym Jorku. W dokumentach sądowych zawarto szokujące szczegóły dotyczące jego zachowania - wykorzystując swoją pozycję, reżyser oszukiwał oraz zastraszał młode kobiety, w tym powódki, wciągając je w sytuacje, w których były wykorzystywane seksualnie.

Przełomowy wyrok

Sąd uznał Tobacka za winnego i w środę 9 kwietnia ogłoszono, że reżyser ma wypłacić ofiarom horrendalną kwotę 1,68 miliarda dolarów – 280 milionów dolarów odszkodowania wyrównawczego oraz 1,4 miliarda dolarów z tytułu strat moralnych.

Odebranie władzy sprawcom

"Wyrok ten ma ogromne znaczenie dla sprawiedliwości. Najważniejsze jest jednak odebranie władzy sprawcom i przywrócenie jej tym, których próbowali kontrolować i uciszać" – skomentował Brad Beckworth, główny adwokat powódek.

Sprawa Tobacka to kolejny przykład walki o prawa ofiar nadużyć w przemyśle rozrywkowym, która wciąż trwa i rozwija się.