Korea Północna ma nowy powód do dumy, ogłaszając udany test hipersonicznego pocisku balistycznego średniego zasięgu. Jak podaje agencja Yonhap, armia Korei Północnej przeprowadziła te testy w poniedziałek, a ich nadzorowanie miało miejsce pod okiem samego przywódcy Kim Dzong Una. Pocisk, według wstępnych danych, przeleciał około 1500 kilometrów z prędkością dwunastokrotnie przekraczającą prędkość dźwięku, a zakończył swój lot w wodach Morza Wschodniego.

Mimo entuzjastycznych informacji z Pjongjangu, Południowokoreańska armia podchodzi do sprawy z całą ostrożnością, nazywając rzekomy sukces Korei Północnej możliwym "oszustwem". To rodzi wątpliwości dotyczące rzeczywistego zasięgu oraz skuteczności nowego pocisku.

Kim Dzong Un zapewnia, że nowa broń stanowi kluczowy element odstraszania w regionie Pacyfiku. "Ten system uzbrojenia jest tak zaprojektowany, by nikt nie mógł odpowiedzieć na naszą potencjalną agresję", powiedział w przemówieniu do swoich współpracowników.

Eksperci zauważają, że hipersoniczne pociski są z natury trudne do przechwycenia przez istniejące systemy obrony przeciwrakietowej, co czyni je poważnym zagrożeniem dla przeciwników. Warto również zwrócić uwagę, że ten test nastąpił w kluczowym momencie, tuż przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta USA oraz w kontekście nieprzewidywalnej sytuacji politycznej w Korei Południowej.

Testy pocisków hipersonicznych nie są jedynie techniczną innowacją. Zwiększają one również napięcia w regionie, gdzie zbrojenia stają się coraz bardziej wyrafinowane, a rywalizacje geopolityczne wciąż narastają. Czy ten nowy pocisk zmieni układ sił w Azji? To pytanie pozostaje otwarte, a eksperci już prognozują możliwe reperkusje tego testu.