W poniedziałkowy wieczór doszło do dwóch alarmujących incydentów związanych z dronami w Norwegii i Danii. W Oslo zatrzymano dwójkę obywateli Singapuru, którzy bezprawnie latali dronem nad strefą zakazaną. W Kopenhadze sytuacja była jeszcze bardziej poważna – lotnisko zostało częściowo zamknięte, gdy okazało się, że kilka dronów krąży w pobliżu.

Premier Danii przyznała, że to najpoważniejszy atak na infrastrukturę krytyczną w kraju. Obecnie służby nie potwierdzają powiązania między incydentami, jednak temat badany jest z najwyższą starannością.

Pułkownik Piotr Lewandowski wskazuje, że możliwym sprawcą mogą być rosyjscy agenci, chociaż wiele niewiadomych pozostaje. "To pytanie, kto za tym stoi, jest kluczowe. Nie możemy wykluczyć, że to niezależne grupy działające na własną rękę."

Zagrożenie dronami w Europie

Jak poucza Lewandowski, incydenty te ukazują, jak łatwo zakłócić funkcjonowanie państwowej infrastruktury. Po zamachach z wykorzystaniem dronów w Europie Zachodniej, wzrosło zainteresowanie rozwojem nowych technologii obronnych.

Ekspert podkreśla, że obronę przed dronami należy prowadzić na trzech poziomach: strategicznym, operacyjnym i taktycznym. "Dania nie traktuje tych wydarzeń lekko. A jeśli za tym stają Rosjanie, muszą się liczyć z ograniczeniami w swoich zamierzeniach".

Co zrobić, gdy dron zaatakuje?

Lewandowski zwraca uwagę na różnorodność systemów obronnych, które mogą być zastosowane. Od technologii zakłócających sygnały GPS i GSM, po bardziej zaawansowane metody, takie jak zestrzelenie bezzałogowca. W sytuacji, gdy dron jest sterowany przez operatora, prosta ingerencja w łączność wystarczy, aby odzyskać kontrolę.

Incydenty w Kopenhadze i Oslo dowodzą, jak łatwo można sparaliżować działalność dużych lotnisk. "To świadczy o tym, jakie wyzwania stoją przed państwami cywilizowanymi w obliczu rosnącego zagrożenia".

Nowe wyzwania dla bezpieczeństwa