Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Jadwigi Jankowskiej-Cieślak. Wyjątkowa aktorka odeszła w wieku 74 lat, zostawiając pustkę w polskim świecie filmowym.

Przez ostatnie lata unikała kontaktu z mediami, znikając z publicznego życia. Jej ostatnia rola miała miejsce dwa lata temu, a dziś odkrywamy, co stało za tą decyzją.

Nieprzywiązywana do blasku fleszy

Jadwiga Jankowska-Cieślak nigdy nie ukrywała, że nie przepada za celebryckim stylem życia. W jednym z wywiadów przyznała: "Gwiazdorska otoczka jest najbardziej męczącą stroną tego zawodu". Zamiast gal i bankietów, wolała spędzać czas w domowym zaciszu, gdzie czekały na nią książki, ogród i ukochane psy.

Niezrozumiana introwertyczka

Nie była osobą, która szukała towarzystwa i rozgłosu. Stwierdziła: "Stoję sobie raczej z boku, nikomu nie narzucam się. Lubię własne towarzystwo". Jej psy stały się codziennymi towarzyszami, a ich lojalność była dla niej nieocenioną wartością.

Osobiste dramaty aktorki

Mimo że zawodowo osiągnęła niemal wszystko, życie prywatne nie oszczędziło jej tragedii. W krótkim czasie pożegnała trzy najbliższe osoby: męża Piotra Cieślaka oraz dwóch braci, wszyscy zmarli na skutek ciężkich chorób. "Przyglądałam się, jak najbliższy mi człowiek znika, i nic nie mogłam zrobić" – wspominała.

Sława i osiągnięcia

Pomimo rzadkich wystąpień publicznych, Jankowska-Cieślak na zawsze zapisała się w historii polskiego kina. Jej rola w filmie "Inne spojrzenie" przyniosła jej Złotą Palmę w Cannes, a polscy widzowie pokochali ją za występy w "Janie Sercu", "Polskich drogach" i "Rysie".

Ostatnie lata i dziedzictwo

Na ekranie po raz ostatni pojawiła się w "Warszawiance" z Borysem Szycem, dwa lata temu. Jej odejście to nie tylko utrata dla polskiej kultury, ale także przypomnienie, że nie każdy artysta pragnie błyszczeć w świetle fleszy. Niektórzy wolą żyć w milczeniu, otoczeni bliskimi i wierni sobie.